Pojawiła się sprawa zwrotu kaucji mieszkaniowych, które zostały wpłacone przez byłych najemców mieszkań komunalnych przed 12 listopada 1994 roku. Dziś najemcy najczęściej są już właścicielami owych mieszkań.

Burmistrz Jarosław Maśkiewicz w projekcie swojego zarządzenia proponuje, że wypłaci tylko... 60 procent ich zwaloryzowanej wartości. Pieniądze mają być wypłacone z budżetu miasta, co wynosiłoby około półtora miliona zł.

NIE RADNYCH TO KOMPETENCJA

Burmistrz poprosił radnych o zaopiniowanie swego zarządzenia. Radni w tej sprawie spotkali się już po raz drugi, jednak radny Marek Polański uważa, że rada powinna odmówić opiniowania tego projektu, gdyż jest to zarządzenie burmistrza, a nie rady.

– W wielu innych kwestiach, które wywołały skutki finansowe, nie pytano nas o zdanie. Poza tym to jest zarządzenie burmistrza, więc niech on ponosi pełną odpowiedzialność za to, co postanawia – mówił. – Burmistrz zawsze chciał, by radni mu nie przeszkadzali. Skoro dotąd radził sobie sam, niech radzi sobie dalej i nie próbuje nami manipulować. Bo potem przyjdzie mieszkaniec miasta w sprawie tego zarządzenia i burmistrz mu nie powie, że to on je wydał, a powie, że radni go poparli. Wyprze się, to nie ja, to radni tak postanowili.

Za to radny Eugeniusz Dembek był innego zdania.

– Już kilka razy spotkałem się z pana opinią, że radny jest tylko od „cacy” – zwracał się do Polańskiego. – Ja natomiast uważam, że radny podejmuje decyzje i radzi. Po cóż pan jest radnym w tym mieście? Mówił pan, żeby nie podejmować decyzji za burmistrza, ale jaka tu decyzja burmistrza? To są nasze decyzje! Nasze, czyli rady i burmistrza. I powinniśmy radzić, podpowiadać, sugerować, przestrzegać po to, by wyszła uchwała do przyjęcia przez większość społeczeństwa. Bo nigdy całego społeczeństwa się nie zadowoli.

Polański jeszcze raz zabrał głos i wyjaśniał, że jest to rozporządzenie burmistrza i dlatego dyskusje o tym nie leżą w kompetencji radnych.

Polańskiego poparł radny Andrzej Kozielski i jednocześnie zadał pytanie przedstawicielom burmistrza (sam burmistrz Jarosław Maśkeiwicz był na komisji nieobecny): – Jakie macie wątpliwości? Jeżeli wszystko jest jasne, to o czym mamy dyskutować? Jednak nie podoba mi się zapis o ugodzie. Jest napisane: „Kaucję mieszkaniową wypłaca się w kwocie 60% zwaloryzowanej kaucji”. Taki zapis nie daje żadnych ugodowych możliwości. Ugoda polega zawsze na możliwości dodawania, odejmowania. A tu nie przewiduje się takiej możliwości.

Sekretarz Andrzej Dzieniszewski zapewniał, że burmistrzowi chodzi właśnie o konsultacje i dopracowanie zarządzenia: – Być może jesteśmy omylni. A chodzi o to, by opracować jak najlepszy wariant.

CO NA TO WSPÓLNOTY MIESZKANIOWE?

Radny Zbigniew Rychlik projekt zarządzenia przedstawił najbardziej zainteresowanym, czyli przedstawicielom wspólnot mieszkaniowych. Ich opinie przedstawił na komisji.

Padło więc pytanie: czy zwrot kaucji będzie opodatkowany? Tu odpowiedź nie padła. I po drugie: czy mieszkańcy mają otrzymać „żywy” pieniądz, czy kwotę tę można przekazać na fundusz remontowy lub czynsz? Chodzi o to, by przez rok czy półtora właściciel mieszkania nie płacił czynszu, tylko miasto spłacałoby te zobowiązania.

– Poza tym byłaby jeszcze jedna korzyść – tłumaczył Rychlik. – Bo wtedy nie trzeba by z budżetu miasta wyprowadzać od razu półtora miliona, tylko wypłacać sukcesywnie, np. co kwartał administracjom.

Okazało się, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę, bo mieszkańcy mają otrzymać tzw. „żywy pieniądz”, czyli gotówkę.

NAROZDAWALI MIESZKAŃ

Reszta dyskusji kręciła się wokół 60 procent wypłacanej kwoty. Kilku radnych zadało pytanie: dlaczego tylko 60?

– Poprzedni samorząd narozdawał mieszkań w sposób nieprzytomny, zapominając o tym, że każdy mieszkaniec włożył gotówkę jako kaucję za lokal – zarzucał, odpowiadając radnym, zastępca burmistrza Henryk Lisaj. – W międzyczasie zapomniano o oddaniu ludziom tej gotówki, a teraz nakazano samorządom (z mocy ustawy – przyp. red.), by te pieniądze zwrócili mieszkańcom. Zapewne wobec mieszkańców jest to sprawiedliwe, ale czy wobec samorządów? Niektórzy są gotowi pójść na ugodę, dostać 60% i w szybkim trybie mieć gotówkę. Jest też inna możliwość: jeżeli nie ma zgody na takie porozumienie, to sprawę można skierować do sądu, tam walczyć o wiele dłużej, nawet o 100% zwrotu kaucji.

W takim razie na ile były potrzebne opinie radnych o zarządzeniu? Poza tym samo zarządzenie zawiera jeszcze kilka nieścisłości. Ewa Moszczyńska w imieniu skarbnika miasta wyłowiła jeszcze do poprawki dwa błędy w dokumencie.

Dyskusja została zamknięta. Teraz tylko czekać na ostateczną wersję, jaką podpisze burmistrz.

Do Burmistrza Miasta Iławy
JAROSŁAWA MAŚKIEWICZA

1. Jaka ustawa obliguje miasto do wypłaty kaucji? Czy jest to Komunikat nr 1 ministra finansów z dnia 30 stycznia 2003 roku w sprawie „standardów kontroli finansowej w jednostkach sektora finansów publicznych”? Dlaczego tak późno jest realizowany? Komunikat ministerstwa ma już ponad 2 lata.

2. Dlaczego burmistrz miasta Iławy w zarządzeniu proponuje wypłatę akurat 60% kaucji? Dlaczego ludziom już nie należy się 100%?

3. Proszę podać szacunkową wysokość wypłaty kaucji, na jaką może liczyć jedna przykładowa rodzina w Iławie. Są to rozliczenia indywidualne, ale chodzi również o podanie przedziału możliwej stawki najniższej i najwyższej.

ODPOWIEDŹ BURMISTRZA

Z uwagi na nieprecyzyjność pytań (...), prosimy o rzetelne sformułowanie pytań (...).

KOMENTARZ REDAKCJI

Nawet nie liczymy, który to już raz iławski burmistrz Jarosław Maśkiewicz albo zupełnie ignoruje pytania dziennikarzy pytających o ważne sprawy publiczne, albo wymiguje się od odpowiedzi, albo – jak w tym przypadku – udaje, że... nic nie rozumie.

Warto zwrócić uwagę na dwa elementy.

Ciekawe czym kieruje się Maśkiewicz łupiąc mieszkańców Iławy na brakujące akurat 40 procent? Czy czyżby na chybił-trafił? No ale czytelnicy nie dowiedzą się, bo burmistrz na bezczelnego udaje, że... kompletnie nic nie kapuje.

Druga rzecz jest jeszcze ciekawsza.

Wydaje się, że Maśkiewicz celowo opóźnił o dwa lata realizację ustawowego przepisu – najwidoczniej tylko po to, żeby usmażyć z tego kolejną kiełbasę przed wyborami w przyszłym roku... Bo oto obliczył sobie, że rozdawnictwo pieniędzy tuż przed wyborami (jakichkolwiek pieniędzy, nawet tych 60-procentowych ochłapów) zostanie ciepło odebrane przez elektorat. Najwidoczniej nie spodziewał się, że ludzie jednak potrafią liczyć i bardzo nie lubią być oszukiwani.

Który to już raz Maśkiewicz perfidnie gra na ludzkich, żywotnych interesach i nawet uczuciach? Łobuz z niego jest niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Po prostu brakuje słów, żeby odpowiednio zdefiniować tę nikczemność...