Felieton: Zygmunt Wyszyński
Pożegnaliśmy przyjaciela i szlachetnego człowieka, Tadeusza Listkowskiego. Nad cmentarnym grobem widziałem niewielu ludzi Jemu podobnych, ale już na pewno żadnego, który byłby Mu tożsamym.
Nad grób przyszli również dawni „towarzysze”. Niektórych znam osobiście, innych z widzenia lub słyszenia. Tzw. ideowcy dla własnej korzyści. Dla stanowisk i apanaży. A prawdziwych ideowców, podobnych Listkowskiemu, policzyłbym na placach jednej ręki i jeszcze zostałoby mi wolnych palców.
Zmarłym należy się szacunek, a największy iławski rozdawacz medali Jarosław Maśkiewicz po prostu zapomniał o tym... Nie słyszałem, aby wystąpił z wnioskiem do Prezydenta RP o choćby pośmiertne odznaczenie dla Listkowskiego.
Pamiętajcie panowie i spółka! Tak jak wy szanujecie zmarłych, tak wasi potomni będą szanować was... No, ale zmarli nie są już wyborcami i do urn nie chodzą, więc wszystko jasne.
Odejście Tadzia Listkowskiego zbiegło się z rocznicą 700-lecia Iławy. Ponieważ te dwa wydarzenia zbiegły się w odstępie kilku dni, to burmistrz Iławy popisał się inicjatywą nadania państwowego odznaczenia... sztandarowi Iławy. I tu właśnie widać schematyzm myślenia i prymitywizm działania. Pfffuuu!
Iława zawsze była wiodącym ośrodkiem gospodarczym i kulturalnym regionu. Ale obchody rocznicowe były najlepszym dowodem indolencji myślenia władzy. Nadanie jak leci i taśmowo honorowych tytułów i medali to blamaż. Ponadto Iławę budowali nie tylko byli bonzowie, ale i prości ludzie – zwykli robotnicy. Ja np. porównuję obchody rocznicowe w Iławie i Zalewie. Widać olbrzymią różnicę na korzyść Zalewa. Śmieszne czy straszne? Ale prawdziwe!
Wręczanie medali to cyrk. Jedni odbierali z przyjemnością, inni nie chcieli odbierać z rąk burmistrza. Inni w końcu zrezygnowali zupełnie z tych medali. Mają rację. Poprzez totalną masówkę ten medal przestaje być wyróżnieniem, a stał się elementem kampanii wyborczej burmistrza. Żałosne...
Burmistrz Maśkiewicz, po wyczynach związanych ze swoim sprzeciwem wobec oddania ziemi pod budynkami mieszkalnymi ich właścicielom, jeszcze mocniej przechlapał sobie u mieszkańców Iławy. Nic dodać nic ująć. Sprzeciw wobec decyzji radnych, aby ziemię oddawać z wysoką bonifikatą, zdaniem burmistrza „jest dbałością o interes publiczny”. Natomiast, przypomnę, próba sprzedaży wyspy za bezcen częstochowskiemu kolesiowi kolegi miała być rzekomo objawem „szczególnej troski” burmistrza o interes... ale czyj?! Bo na pewno nie społeczeństwa Iławy.
Tadziu, jeśli możesz, to grzmij...
Zygmunt Wyszyński