Droga za iławskim sklepem „Biedronka”, w którą można wjechać z ulicy Kopernika, została zamknięta. Niedawno zdarzył się tam przykry incydent drogowy, który był chyba ostrzeżeniem, bo tragedia większego kalibru wisiała w powietrzu. Teraz zagrożenia nie ma.
W naszej redakcji zadzwonił telefon. Czytelnik informował, że za „Biedronką”, na drodze łączącej zaplecze marketu z ulicą Kopernika, samochód wpadł kołem w studzienkę burzową. Na miejscu okazało się, że to volkswagen jetta Karola Kozłowskiego, młodego kierowcy z Iławy.
– Myślałem, że to zwykła kałuża, taka jak te obok, i że normalnie przejadę – opowiadał nam Karol. Jego auto udało się wyciągnąć przy pomocy innego samochodu oraz linki holowniczej. Do większych uszkodzeń nie doszło.
Studzienka prawie po brzeg zalana była wodą. Metalowy kołnierz, na którym po wkopaniu w ziemię powinna opierać się pokrywa, walał się luzem tuż obok.
DZIURA ZALANA WODĄ
Sprawdziliśmy kijem – studzienka miała grubo ponad metr głębokości. Mogło tu więc dojść do tragedii – gdyby w okolice studzienki zaplątało się jakieś kilkuletnie dziecko i nieopatrznie dało o jeden krok za dużo... Reszty można się domyślać.
Nasze obawy podzielili także strażnicy miejscy. Jak nas poinformowali, właściciel drogi był już karany mandatem. Fakt braku odpływu ze studzienki strażnicy zgłosili też miejskiemu konserwatorowi sieci – woda tam jednak dalej stała.
Pracownicy z sąsiednich pawilonów handlowych opowiadali nam, że czasem składali się na remont tego odcinka drogi, jednak co i rusz zabetonowany właz studzienki niszczony był przez cięższe samochody dostawcze.
ZAMKNĄŁ DROGĘ
To, że za stan drogi odpowiada jej właściciel, potwierdził nam Tomasz Błażejczyk, naczelnik sekcji ruchu drogowego iławskiej policji. A właścicielem drogi jest znany w Iławie przedsiębiorca Zenon Pilanc.
– Zgadza się, jestem właścicielem drogi i ponoszę z tego tytułu obciążenia, ale jej użytkownikami są przede wszystkim właściciele sąsiednich sklepów – powiedział nam Zenon Pilanc. – Proponowałem im odkupienie ode mnie tej drogi, z której to oni przede wszystkim korzystają, ale moja propozycja spotkała się z odmową. Nie pozostaje mi nic innego, jak ją zamknąć. Wiem jednak, że to rozwiązanie wszystkim się nie spodoba. Innego wyjścia jednak nie ma.
Reakcja właściciela drogi była błyskawiczna: już następnego dnia po naszej rozmowie zamknął jej niebezpieczny odcinek i ponownie zalał betonem metalowy kołnierz studzienki. Teraz już żaden samochód ani pieszy nie wpadnie w pułapkę.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Właściciel drogi za „Biedronką” po naszym telefonie
zamknął ten odcinek i zalał betonem metalowy
kołnierz studzienki. Przejazdu nie ma, ale piesi
mogą tamtędy bezpiecznie przechodzić.