Kierowca, który po pijaku wsiadł za kierownicę samochodu pogrzebowego, odczuwa konsekwencje swojego alkoholowego wyskoku. Z miejsca odebrano mu prawo jazdy, stanie przed sądem, a z zakładu pracy zwolniono go dyscyplinarnie!
Zbigniew M. (lat 48) miał odebrać zwłoki zmarłego nagle Kazimierza P. (lat 72) ze Starzykowa w gm. Iława.
– Zgłoszenie o odbiorze zwłok wpłynęło do nas stosunkowo późno – mówi Dorota Jędrychowska, właścicielka zakładu pogrzebowego, w którym pracował Zbigniew M. – W tym czasie tylko on był do dyspozycji, ponieważ właśnie miał dyżur w firmie.
Karawaniarz na zgłoszenie pojechał, tyle tylko że... pijany! Najprawdopodobniej cała sprawa umarłaby śmiercią naturalną, gdyby nie iławska drogówka i „zygzakowaty” tor jazdy karawany.
Wstępnie podejrzewano, że znaleziony na drodze Kazimierz P. (po którego ciało pojechał Zbigniew M.) jest ofiarą wypadku drogowego. Dla zbadania sprawy ściągnięto policjantów z drogówki. Ci wypadek wykluczyli, ale zainteresowali się samochodem pogrzebowym, który jechał od prawej do lewej strony drogi. Policjanci karawanę zatrzymali i stwierdzili, że jej kierowca jest pijany. Badanie alkomatem wykazało, że Zbigniew M. miał w wydychanym powietrzu 2,6 promila alkoholu. Pijany jak bela przewoził martwego człowieka!
O dalszej jeździe nie było mowy. Z miejsca zabrano mu prawo jazdy. Karawana ze zwłokami ruszyła w dalszą drogę, ale dopiero, gdy w zastępstwie za kierownicą zasiadł inny, trzeźwy kierowca.
– To dla mnie trudna sytuacja – mówi Jędrychowska. – Zbigniew M. był jednym z naszych najlepszych pracowników. To był jego pierwszy incydent z alkoholem w pracy.
Właścicielka firmy przyznaje, że zwolniła dyscyplinarnie Zbigniewa M. To jednak nie koniec jego problemów. Za jazdę po pijanemu na 2 lata może trafić do więzienia. Grozi mu również zakaz kierowania jakimikolwiek pojazdami nawet przez 10 lat!
MONIKA SMOLIŃSKA