W styczniu 35-letnia Olga P. została przywieziona w ciężkim stanie do szpitala przez karetkę pogotowia. W związku z obszernym krwotokiem z dróg rodnych trafiła na oddział ginekologiczny. Tam reanimowano ją pierwszy raz.

Po wykonaniu badań przewieziono ją na oddział intensywnej terapii, gdzie lekarze walczyli o jej życie. Niestety następnego dnia rano kobieta zmarła.

Ustalono, że 35-latka jest świeżo po porodzie odbytym poza szpitalem, dlatego powiadomiono o sprawie policję, która pojechała do mieszkania kobiety znajdującego się na ul. Grunwaldzkiej i na balkonie znalazła ciała dwóch noworodków.

STYCZEŃ

Makabryczne odkrycie na początku roku wstrząsnęło nie tylko Iławą, ale i całą Polską. Postępowanie w tej sprawie od Prokuratury Rejonowej w Iławie przejęła elbląska prokuratura okręgowa.

– W związku ze śledztwem dotyczącym zabójstwa dwóch noworodków w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu przeprowadzono sekcję zwłok kobiety i dwóch noworodków – informuje rzecznik placówki Iwona Piotrowska. – Kobieta zmarła prawdopodobnie w wyniku wstrząsu krwotocznego. Dwa noworodki płci męskiej pochodziły z ciąży bliźniaczej i urodziły się żywe. U jednego z dzieci stwierdzono uraz głowy.

Jak mówi rzecznik, określenie ostatecznej przyczyny zgonu kobiety oraz jej synów będzie możliwe dopiero po uzyskaniu opinii sądowo-lekarskiej. Nadal jej nie ma.

– Śledztwo przedłużono do grudnia 2017 roku – mówi nam Piotrowska. – Ponadto trwa oczekiwanie na opinię z badań toksykologicznych. Pozyskanie wyników pozwoli dopiero na wydanie w sprawie kompleksowej opinii sądowo-lekarskiej.

LUTY

W walentynki lekarz badający 34-letnią ciężarną kobietę stwierdził, że dziecko w jej brzuchu jest martwe. Wieczorem, dzień wcześniej, kobieta ze skierowaniem na poród przez cesarskie cięcie trafiła do szpitala. Lekarz dyżurujący zdecydował jednak o wstrzymaniu się z operacją do rana. Następnego dnia było już za późno. Według rodziców śmierci winny jest lekarz, dlatego o wszystkim poinformowali policję.

Szpital nie zdradził nazwiska doktora, który pełnił dyżur na oddziale ginekologiczno-położniczym w momencie przyjazdu ciężarnej kobiety. Rzecznik placówki Tomasz Więcek zapewniał wszelkie media, że współpraca z lekarzem została zawieszona. Dopiero później okazało się jednak, że – wbrew informacjom rzecznika Więcka – lekarz nadal pracuje na oddziale szpitala.

Prokuratura Rejonowa w Iławie jako kwalifikację roboczą przyjęła artykuł 155. kodeksu karnego, czyli nieumyślne spowodowanie śmierci.

Sprawę przejęła jednak wyżej usytuowana Prokuratura Regionalna w Gdańsku, w której funkcjonuje samodzielny dział do spraw błędów medycznych, zakończonych skutkiem śmiertelnym.

– Zmarłe dziecko było płci męskiej. Wszystkie osoby, które uczestniczyły w procesie leczenia lub podejmowały decyzje w odniesieniu do pacjentki, zostały przesłuchane – powiedział nam Maciej Załęski, rzecznik prasowy gdańskiej placówki. – Do prokuratury wpłynęła opinia sekcyjna w tej sprawie, jednak nie mogę upubliczniać jej treści z uwagi na fakt, że podjęto decyzję o skorzystaniu z opinii biegłych.

DZIEŃ PO DNIU

Dzień po śmierci dziecka w łonie matki policja otrzymała kolejne zawiadomienie dotyczące iławskiego szpitala, tym razem w związku ze zgonem starszej kobiety na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.

O sprawie policję poinformowała córka zmarłej.

Przeprowadzono sekcję zwłok. Postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci od iławskiej prokuratury ponownie przejęła inna – tym razem elbląska.

– Przeprowadzono postępowanie dowodowe w tej sprawie – mówi Piotrowska. – Prokurator w lipcu zawiesił śledztwo do momentu uzyskania opinii biegłych specjalistów, na którą nadal czekamy.

Czarna seria trwała dalej. 19 lutego policja otrzymała z kolei zgłoszenie od pogotowia ratunkowego o śmierci kilkumiesięcznego dziecka w Suszu, na ul. Świętego Floriana.

– Funkcjonariusze pod nadzorem prokuratora przesłuchali rodziców – mówiła nam w lutym Joanna Kwiatkowska, rzecznik iławskiej policji. – Ciało dziecka zostało zabezpieczone do dalszych czynności patomorfologicznych.

Postępowanie w tej sprawie, prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, od iławskiej prokuratury znowu przejęła gdańska.

– Wezwano i przesłuchano 6 lekarzy – mówi nam Maciej Załęski. – Powołano biegłych z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Dysponujemy opinią z zakresu przyczyn zgonu, jednak z uwagi na planowane działania nie mogę podawać szczegółów.

MARZEC

40-letnia Dorota Piotrowicz została skierowana do szpitala na zabieg amputacji (usunięcia) trzonu macicy.

– Pacjentka trafiła do oddziału ginekologiczno-położniczego 6 marca – informował nas rzecznik szpitala, Tomasz Więcek. – Po konsultacjach i badaniach została zakwalifikowana do operacji zgodnie z procedurami. W dniu zabiegu z niewiadomych przyczyn doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Personel medyczny podjął czynności reanimacyjne. Pacjentka została przeniesiona do oddziału intensywnej terapii, gdzie pomimo intensywnego leczenia nastąpił zgon.

Rodzina twierdzi, że pani Dorocie podano tabletkę uspokajającą, a następnie zostawiono ją samą w sali. Kiedy ktoś z personelu wrócił – pacjentkę trzeba było reanimować.

– Zastosowano standardowy lek w premedykacji do zabiegu operacyjnego – tłumaczył nam Tomasz Więcek. – Do tej pory nie obserwowaliśmy żadnych działań niepożądanych po jego podaniu. Dormicum jest lekiem przeciwlękowym, uspokajającym, którego zadaniem jest wytłumienie lęku przed zabiegiem.

Rodzina poinformowała o wszystkim policję. Postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci od iławskiej prokuratury przejęła elbląska.

– Przesłuchano świadków i personel. Nie przedstawiono nikomu zarzutów – powiedziała nam Iwona Piotrowska. – Pozyskano opinię sądowo-lekarską z zakresu przyczyn zgonu. Zaplanowano jednak uzyskanie stanowiska zespołu biegłych celem pozyskania kompleksowej opinii w tej sprawie. Śledztwo przedłużono do grudnia 2017 roku.

W marcu 2017 roku
w iławskim szpitalu
zmarła 40-letnia
Dorota Piotrowicz
z Lubawy.
Członkowie jej rodziny
opowiadali nam wtedy
o pretensjach, jakie
mają do lekarza