Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Czarna seria zatruć dzieci
Zły dotyk pana nauczyciela wuefu
Alkoholu nie kupisz nocą
Silna kobieta z talentem
Znowu podwyżka za wywóz śmieci
Nowa sekretarz miasta Iławy
Hulajnogi blokują miasto
Kto wreszcie zlikwiduje szlabany?
Kolejna porodówka zlikwidowana
Szef zapłaci za zmarłego pracownika
Koniec ery Adama Żylińskiego
Zabił ją narkotyk
Odeszła legenda sportu
Nie żyje Aleksandra Zecha
Iga Świątek i Agnieszka Radwańska polubiły Iławę
Droższe bilety autobusów miejskich
Czy ktoś kradnie nawet woreczki na psie kupy?
Paszport wyrobisz w Iławie!
Czy przewodniczący Brzozowski straci mandat?
Znany muzyk jazzowy oskarżony o pedofilię
Więcej...

INFORMACJE

2004-12-15

Szymczyk: Boję się własnego gniewu


Do rozmowy z Arturem Szymczykiem – dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury w Lubawie – sprowokowała mnie jego wypowiedź, iż w niedawnym wywiadzie z dyrektorem lubawskiego gimnazjum, dotyczącym m.in. nadania szkole imienia Biskupów Chełmińskich, byłem ironicznie napastliwy. Odebrałem to jako pańskie niezbywalne prawo do posiadania własnej opinii, a jednocześnie sprowokowało mnie, ażeby zmierzyć się z kolejnym trudnym tematem... I co naturalne, nie przekroczyć pewnej granicy.

– Życie jest podobno wybrukowane straconymi okazjami... Czy pańskie doświadczenia życiowe to potwierdzają?

– Wiele ze swoich życiowych okazji wykorzystałem, a nie płaczę nad straconymi, gdyż wychodzę z założenia, że trzeba „dać czasowi czas”, a to, co piękne, jest niejednokrotnie dopiero przed nami.

– Lektura przykazań nikogo nie czyni lepszym. Nic odkrywczego zapewne w tym sformułowaniu...

– Dokładnie. Przecież znajomość przepisów ruchu drogowego nie czyni nas dobrymi kierowcami, a lektura jadłospisu nie sprawia, że jesteśmy najedzeni.

– „Wiara jest darem od Boga i to On wybiera ludzi, którym ją daje. Po prostu nie znalazłem się w gronie wybrańców” – stwierdził Pedro Almodovar. Sześćdziesiąt lat wcześniej Carl Gustav Jung stwierdził podobnie: „Wiara jest charyzmą, która nie każdemu jest dana” (charyzmę Jung rozumiał, jak sądzę, jako radość). Można przyznać im rację?

– Almodovarowi zacytowałbym Pascala, który w „Myślach” napisał: „Jedni boją się Boga zgubić, drudzy boją się Go odnaleźć”. Wiara jest darem, ale i zadaniem. Wymaga szczerej chęci odbiorcy do jego przyjęcia. Wymaga też odwagi, bo jest zgodą na uznanie własnego ograniczenia. I tutaj z jungowską myślą można się zgodzić: gdy zatrzymamy się wyłącznie na własnych ograniczeniach, może nam zabraknąć radości. Trzeba zrobić krok do przodu...

– Najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła się religii katolickiej, będącej skądinąd wspaniałym wynalazkiem Żyda Saula, znanego później jako świętego Pawła, jest obecność księży, którzy mają nauczać...

– Nie sądzę, by Paweł z Tarsu chciał kiedykolwiek pretendować do roli założyciela chrześcijaństwa. Zbyt dużym zawężeniem jest także to, że nauczycielami wiary są wyłącznie księża. Pierwszymi są rodzice. W dobie posoborowej szczególną rolę odgrywają osoby świeckie. To dopiero obrazuje, czym jest wspólnota, którą nazywamy Kościołem. Nie ograniczajmy jej wyłącznie do hierarchii.

– „Seminaria duchowne wychowują przyszłych homoseksualistów. Przyczyną tego problemu jest celibat”. Jest to hipoteza, którą posiłkują się nie tylko ateiści. Pańskim zdaniem to zdanie fałszywe?

– To zafałszowana teza, którą formułuje się bardziej na własny użytek. Po pierwsze dlatego, że seminaria nie wychowują przyszłych homoseksualistów, gdyż nie w formacji kapłańskiej leży źródło „orientacji homoseksualnej” (wolę te określenie). Jego źródła mają głębsze podłoże. Seminarium nie kreuje orientacji. Ona kształtuje się na przestrzeni lat, a jej korzenie ukryte są w najwcześniejszym okresie życia i w relacjach rodzinnych, które na nią rzutują. Po drugie zniesienie celibatu nie rozwiązuje problemu skłonności homoseksualnych. No bo przecież zgoda na związki małżeńskie duchownych nie jest zgodą na partnerskie, jak się je dzisiaj określa, związki homoseksualne. Wracając do problemu orientacji homoseksualnej osób duchownych i nie tylko zresztą, zawsze obawiam się powierzchownego traktowania tego tematu. O jednym jestem jednak przekonany, że w seminariach duchownych konieczne jest położenie większego nacisku na formację prowadzącą do dojrzałości psychoemocjonalnej, gdyż naukę seminaryjną rozpoczynają ludzie w młodym wieku. Zaś dyskusję o celibacie pozostawiłbym tym, których ona najbardziej dotyczy.

– Coraz częściej na światło dzienne wychodzi problem molestowania seksualnego przez księży. Czy casus księdza Jankowskiego jest prawdopodobny, czy jest to raczej kolejna próba zaszczucia księdza? Kolejnego księdza...

– Trudno jest mi się wypowiedzieć w tej sprawie. Jedną z konstytutywnych zasad prawa jest przecież domniemanie niewinności. Nie chcę występować w roli obrońcy ks. Jankowskiego, jak i w roli jego oskarżyciela. Mam nadzieję, że prowadzone dochodzenie w sprawie rozwieje nadmuchaną chmurę domysłów i pokaże, czy taka sytuacja miała miejsce.

– Zarówno w przypadku psychoterapeuty Andrzeja Samsona, jak i księdza Jankowskiego reakcja środowiska jest podobna. Polega na totalnej, irracjonalnej ochronie „swoich”.

– Zastanawiałem się, z czego to się bierze. Nie odniosę się do tych dwóch wyżej przywołanych osób, ale odniosę się do przypadków potwierdzonych wyrokami sądowymi. Niebezpieczny jest lęk przed utratą dobrej reputacji środowiska, do którego należą osoby, które dopuściły się tych czynów. Spychanie takich sytuacji w niebyt nie rozwiązuje problemu. Tym bardziej, że ogromna tragedia dotyka dziecko, które trzeba otoczyć wszechstronnym wsparciem, ale myślę, że jest to także dramat osoby, która się tego dopuściła. Najlepszym rozwiązaniem jest stawanie w prawdzie, co prowadzi do oczyszczania dobrego imienia całej grupy społecznej. Nie mówimy przecież o normie, ale o bolesnych incydentach.

– Wierni modlą się za ojca dyrektora Rydzyka jak za głowę Kościoła, on zaś pozwala się wielbić... Ksiądz Jankowski jest obwieszony świecidełkami, orderami jak choinka świąteczna. To, zdaje się, grzechem pychy się nazywa...

– Nie w moich kompetencjach jest ocena postawy o. Rydzyka i ks. Jankowskiego, choć nie ukrywam, że w wielu wypadkach czuję się rozgoryczony, gdy słyszę o tych postawach lub je widzę. Nie o to w chrześcijaństwie chodzi...

– „Bóg mi wybaczy. To jego fach” stwierdził Heine na łożu śmierci... Takie to proste?

– O, gdyby było to takie proste, byłoby wręcz upokarzające dla nas. Godziłoby to w sferę ludzkiej wolności, z którą wiąże się odpowiedzialność. Przebaczenie, którego Bóg udziela, skuteczne jest w naszym życiu wówczas, gdy go pragniemy. Nie może ono być balastem, którym człowiek jest obarczony wbrew własnej woli. Żeby mieć świadomość przebaczenia, musimy mieć świadomość grzechu.

– W „Przyszłości pewnego złudzenia” Zygmunt Freud powiada, iż „Bóg jest uwznioślonym ojcem i tęsknota za ojcem jest źródłem potrzeby religii”. Innymi słowy, Bóg nie jest sprawą wyobraźni, a potrzeby, jedni ludzie mogą żyć bez Boga, inni zaś nie...

– To prawda, że Bóg nie jest sprawą wyobraźni, gdyż wyobraźnia nie zawsze ukazuje rzeczywistość. Gdybyśmy poszli tropem Freuda i przyjęli jego tok myślenia, że „tęsknota za uwznioślonym ojcem jest źródłem potrzeby religii” konieczne byłoby zestawienie naszych ojców, ale z kim? Zapewne z jakimś prawzorem, gdyż to dysonans rodzi tęsknotę. Skoro zakładamy możliwość porównania, musimy założyć istnienie idealnego ojca, a tak chrześcijaństwo ukazuje Boga. Jestem przekonany, że ta tęsknota jest zaszczepiona każdemu, bo nie dotyczy wyłącznie relacji dziecko – ojciec, ale wielu płaszczyzn ujętych w kluczu relacji: przemijające – wieczne, ułomne – doskonałe. Zaszczepiona przez Tego, który ku sobie pociąga.

– „Credo quia absurdum” zakłada, że doktryny religijne stoją poza jurysdykcją rozumu. Ich prawdę trzeba odczuwać wewnętrznie, nie trzeba jej rozumieć...

– Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio” napisał: „Wiara i rozum to dwa skrzydła, na których duch ludzki wznosi się ku kontemplacji prawdy”. Nie można wprowadzać podziału na wierzących i myślących. Wiara potrzebuje rozumu, bo bez niego byłaby ideologią, a rozum wiary, gdy dociera do swych granic poznawczych.

– Rytuał konfesjonału zawiera spory element podobieństwa do fotela psychoterapeuty. Psychiatra Pierre Janet stwierdził nawet, iż „wydaje się, że regularną spowiedź wynalazł genialny psychiatra, który chciał leczyć obsesje”.

– Spowiedź jest starsza niż fotel psychoterapeuty czy kozetka psychoanalityka. Ale zarówno jedno, jak i drugie miejsce oraz jedna i druga profesja spełnia ważną rolę w życiu człowieka: pozwala mu odnaleźć nadzieję i doświadczyć wolności.

– Skoro techniki są podobne (wysłuchiwanie, dodawanie odwagi, doradzanie), dlaczego leczenie dusz coraz bardziej grawituje w kierunku terapeuty, wymykając się z rąk kościoła? Katharsis jest niczym innym jak wyspowiadaniem się przecież...

– W przyjętej na Soborze Watykańskim II „Konstytucji duszpasterskiej o Kościele” podkreślono, że „w pracy duszpasterskiej należy stosować nie tylko zasady teologiczne, lecz także zdobycze nauk świeckich, zwłaszcza psychologii, by wiernych prowadzić do dojrzalszego życia wiary”. Cenna jest współpraca kapłana i terapeuty, gdyż najważniejszy jest potrzebujący pomocy. O tę współpracę trzeba postulować. Nie przeciwstawiałbym sobie duchowości i psychologii. Człowiek żyje w wymiarze fizycznym, intelektualnym, społecznym, psychicznym i duchowym. Przekreślenie jednego z tych wymiarów jest zubożeniem człowieka. Nie można spierać się o prymat, gdy cierpi konkretna osoba. Dzisiaj wiele z autorytetów w zakresie psychologii jest konsultorami watykańskich Kongregacji. Kościół nie obawia się, gdy potrzebujący szukają pomocy psychoterapetycznej, bo dzięki niej wzrasta dojrzałość tych osób.

– Plotka gminna głosi, iż finiszuje pan, panie Arturze, z doktoratem. Na ile ten kolejny cel życiowy jest sprawą potrzeby poznawczej, na ile zaś kategorią ambicjonalno-prestiżową?

– Każdą potrzebę poznawczą wzmacnia osobista ambicja, a jeśli osiąga się przy tym prestiż, to czy dwa w jednym nie jest satysfakcjonującym zyskiem?

– Natura obdarzyła pana rozlicznymi talentami. Dzięki na przykład pańskiej spikerce, imprezy organizowane przez Automobilklub Lubawski nabierają niezwykłej wyrazistości...

– Dziękuję panie Andrzeju. Cieszę się, że mam okazję dzielić się swoimi umiejętnościami, a przy okazji sam dobrze się bawię.

– Czym jest Akcja Katolicka i jaka w niej pańska rola?

– Akcja Katolicka jest stowarzyszeniem katolików świeckich pragnących angażować się w życie Kościoła. Jestem prezesem Akcji Katolickiej w Lubawie od czasu jej powstania, ale mam nadzieję, że nie dożywotnio.

– Wiem, że pisze pan wiersze. Stephane Malarme stwierdził, że wiersz musi być zagadką dla pospólstwa, muzyką kameralną zaś dla wtajemniczonych. Pisze pan zagadki czy muzykę kameralną raczej?

– Kameralności poezji nie da się przekroczyć, ale lubię też jej zagadkowość. Niech poezja pełni odważnie swą podwójną rolę. Dla jednych niech jest zagadką, dla innych muzyką. Ocena nie należy do piszącego, ale do odbiorcy.

– Jest poezja dla pana czymś ważnym?

– Tak. Dlatego, że uczy innego postrzegania siebie i świata. Ta różnorodność jest bardzo odkrywcza, bo ukazuje ukryte w nas bogactwo przeżyć, myśli, doświadczeń. W poezji przekazuje się tylko tyle i aż tyle, ile się chce powiedzieć o sobie. Czytający konfrontuje to ze swoim wewnętrznym światem i często wysuwa ważne dla siebie wnioski.

– A własna poezja? Bo podejrzewam, że tak! Ja własne notatki spisuję w celach terapeutycznych między innymi. Mój umysł potrzebował zawsze nieustającej aktywności. Jak jej nie ma, odczuwam bardzo przykry niepokój i przygnębienie. Zauważyłem, że w miarę systematyczne pisanie stanowi dla mojego umysłu dodatkowy rodzaj pracy i podnosi mi nastrój. A skoro tak, to próbuję ten stan utrwalić. Jak narkoman. I wydaje mi się też, że wiem coś, czym mogę się podzielić z innymi. A skoro tak, to próbuję się dzielić...

– Moja poezja jest próbą autokorekty. Pozwala mi na nabranie dystansu wobec samego siebie, spojrzenie z boku. Liczę na to, że w przyszłym roku uda mi się wydać swój pierwszy tomik poezji, co będzie okazją do podzielenia się z innymi kawałkiem swojego świata.

– Dotarła do mnie plotka, iż bierze pan udział w, nazwijmy to, warsztatach poprawnej wymowy. Nie jest pan jednak dyslektykiem jak Demostenes...

– Ukończyłem Podyplomowe Studium Kultury i Wyrazistości Mowy, ale dopiero po tym, jak nauczyłem się w miarę poprawnie mówić. W trakcie nauki w tym studium nie nabywa się umiejętności artystycznej wypowiedzi, ale poznaje się warsztat wymowy. Dobrze jest rozumieć coś, czym na co dzień się posługujemy. Z czytaniem i rozumieniem tekstów raczej też nie mam problemu...

– Talmud głosi, iż po trzech rzeczach poznaje się człowieka: po kieliszku, po kieszeni, po gniewie... Pana po czym byłoby można najłatwiej poznać?

– Raczej po gniewie. Po kieliszku nie wylewam goryczy, kieszeń nie zawsze mam pełną, a własnego gniewu nieraz sam się boję, więc lubię nad nim pracować.

– Jest pan z wykształcenia teologiem. Kim jest świecki teolog?

– Podobny jest do psychologa. Psycholog szuka prawdy o człowieku i Bogu, a teolog o Bogu i człowieku. Obydwaj mają ogromną chęć, by podzielić się z kimś tym, co odkryli.

– Dziękuję panie Arturze. Fajnie było!

Rozmawiał:
ANDRZEJ KLEINA

  2004-12-15  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
107000800



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.