– Kiedy się chce przygotować stołki dla swoich kolegów, to metoda zawsze się znajdzie – śmieją się ludzie w Iławie. Jarosław Maśkiewicz, burmistrz Iławy (SLD) chce odwołać radę nadzorczą, a w konsekwencji prezesa spółki Iławskie Wodociągi za... zbyt duży zysk, jaki osiągnęła spółka w ubiegłym roku.

Iławskie Wodociągi w ubiegłym roku zarobiły prawie milion złotych. Wcale nie dzięki dostarczaniu wody, ale usługi za dodatkowe. Zakład od zysku zapłacił 291 tysięcy złotych podatku. I o te właśnie pieniądze burmistrzowi chodzi.

MARNUJĄ KASĘ?

– Spółka nie zrobiła nic, żeby uratować prawie trzysta tysięcy złotych – twierdzi Maśkiewicz.

– Każde dziecko wie, że od dochodu płaci się podatek – rozkłada ręce Zbigniew Pawłowski, prezes Wodociągów.

Burmistrz jednak upiera się, że wodociągi nieracjonalnie gospodarzą swoimi finansami.

– Już pół roku wcześniej wiedzieli, że będzie zysk i nic nie zrobiono. Żadnych inwestycji – mówi burmistrz.

Pawłowski broni się i pokazuje dokumenty. Wynika z nich, że firma wydała na inwestycje już pół miliona złotych.

PLANY I OBIETNICE

Burmistrza nic nie przekonuje. Na początku października będzie chciał odwołać radę nadzorczą i powołać w to miejsce swoich ludzi. Jego rada bez trudu odwoła wtedy prezesa Pawłowskiego. Taki jest scenariusz burmistrza.

Maśkiewicz żąda też obniżenia cen wody w Iławie. W ten sposób chce spełnić obietnice wyborcze. Iławianie obliczyli, że na obniżce wody (10 groszy na metrze sześciennym) czteroosobowa rodzina może zaoszczędzić niecałe... 2 złote miesięcznie. Spółka Wodociągi zaś może stracić prawie 30 tysięcy złotych miesięcznie (333 tysiące po 12 miesiącach „łaski” burmistrza).

– Jesteśmy jedną z nielicznych firm komunalnych, która nie tylko dostarcza wodę i odprowadza ścieki, lecz także zarabia na innych usługach – mówi prezes Pawłowski.

NIE TYLKO WODA

Pawłowski, z wykształcenia ekonomista, prezesuje firmie od 1994 roku. To on przekształcił firmę w spółkę handlową (właścicielem jest urząd miasta). Nie zwolnił nikogo z 75-osobowej załogi.

– To jest spółka, ona musi przynosić zyski – mówi Pawłowski, zaskoczony brakiem logiki ekonomicznej burmistrza. – Przez dwa lata nie podnieśliśmy cen wody i nie na wodzie, którą dostarczamy ludziom, zarabiamy.

Na sprzedaży drzewek i krzewów w ubiegłym roku spółka zarobiła prawie 40 tysięcy. Na czyszczeniu kanalizacji w prywatnych fermach indyczych – prawie 170 tysięcy.

ŚWIATOWY POZIOM

– Ale największy zysk mieliśmy dzięki Radzie Polityki Pieniężnej, która w ubiegłym roku kilkakrotnie obniżyła stopy procentowe, stąd też zapłaciliśmy ponad 200 tysięcy mniej odsetek kredytu wziętego na budowę stacji uzdatniania wody. I wodę mamy na światowym poziomie. Mineralna! – zachwala prezes.

Burmistrz Iławy rządzi od roku. Wcześniej był burmistrzem Lubawy. Za swoją działalność w Lubawie odpowiada dziś przed sądem. Prokurator Elżbieta Tomaszewska oskarża go za nadużycie władzy, fałszowanie dokumentów i oszustwo kredytowe. Już podczas pierwszych kilku rozpraw okazało się, iż zeznania świadków – inspektorów, skarbnika – są w większości dla niego druzgocące.

POLITYKA CZY ZWYKŁY PRZEKRĘT?

Oskarżony Jarosław M., burmistrz Iławy, średnio raz w tygodniu staje przed obliczem iławskiego Sądu Rejonowego i z ławy dla oskarżonych składa zeznania. Prokurator oskarża go o nadużycie władzy, fałszowanie dokumentów i oszustwo kredytowe w czasach, kiedy był burmistrzem Lubawy.

W 1998 roku burmistrz Jarosław M. starał się o dotację na infrastrukturę Osiedla Rzepnikowskiego w Lubawie. Z Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie otrzymał 100 tysięcy złotych dotacji. Kasa miała pójść na budowę chodników, parkingów i przebudowę sieci energetycznej. Prac na ulicy Chrobrego nie wykonano, pieniądze się rozpłynęły, a burmistrz miał nakazać zmianę tabliczek z nazwami ulic, by komisja kontrolująca przebieg prac zobaczyła „zrobioną” ulicę.

Burmistrz przyznał podczas rozprawy, że co prawda podpisał każdy rachunek i fakturę, dzięki którym wyprowadzono pieniądze, ale... nigdy sam nie sprawdził, co podpisał – ani też nie kontrolował swoich pracowników. Ci zaś podkreślają w zeznaniach, że burmistrz był w urzędzie nie znoszącym sprzeciwu despotą.

– Te zarzuty mają wybitnie polityczny charakter, bo moja osoba stanowi zagrożenie dla niektórych – oświadczył burmistrz.

Rozprawa przed sądem przeciwko burmistrzowi trwa. Ale burmistrz zapowiedział, że nic go nie powstrzyma przed wymianą rady nadzorczej i prezesa Iławskich Wodociągów.

List otwarty rady nadzorczej
Iławskich Wodociągów sp. z o.o.

Szanowny panie burmistrzu!

W pana komunikacie prasowym z 8 września br., rozesłanym do mediów, informuje pan lokalną społeczność o rzekomo „ewidentnej niegospodarności władz spółki Iławskich Wodociągów sp. z o.o.”, w tym również rady nadzorczej.

Nie jest naszym zamiarem polemika z pana publicznie wyrażanymi poglądami. Nie możemy natomiast pozwolić sobie na publiczne kwestionowanie naszych działań jako organu statutowego spółki Iławskie Wodociągi.

Podstawą pana zarzutów jest osiągnięty dodatni wynik finansowy spółki za rok 2002. W tym miejscu chcielibyśmy przypomnieć panu zwyczajne Zgromadzenie Wspólników Spółki z dnia 26 czerwca br., na którym to zgromadzeniu uzyskaliśmy absolutorium (udzielone przez pana osobiście) oraz gratulacje za działania rady nadzorczej za rok 2002 i osiągnięte wyniki.

Wystarczyło wówczas nie udzielać nam absolutorium i pana problem (zgodnie z Kodeksem Handlowym) sam by się rozwiązał, rada nadzorcza byłaby odwołana. W okresie VI–VIII 2003 roku nic w wynikach spółki za rok 2002 nie uległo zmianie – bo nie mogło – lecz zmienił się radykalnie pana pogląd na funkcjonowanie władz spółki: z pozytywnego na negatywny.

Publicznie podane przez pana uzasadnienie nie zasługuje na jakąkolwiek polemikę, gdyż roi się w nim od zdań, które – według naszej oceny – nie mają nic wspólnego ze znajomością przepisów Kodeksu Handlowego, funkcjonowania przedsiębiorstw użyteczności publicznej, rachunkowości, ekonomiki czy też zasad praktyki i zwykłej logiki gospodarczej.

Nie chcemy również wdawać się w walkę polityczną toczącą się wokół pana osoby, gdyż nie byliśmy i nie jesteśmy związani z żadnym ugrupowaniem politycznym.

Nasza wieloletnia praca w radzie nadzorczej spółki (w niewiele zmienianym składzie) według naszej oceny przyczyniła się do przeobrażenia zaniedbanego przedsiębiorstwa komunalnego w dobrą i prężnie funkcjonującą spółkę prawa handlowego.

Mamy nadzieję, że nowo wybrani członkowie rady nadzorczej będą zajmować się, podobnie jak my, wyłącznie sprawami gospodarczymi spółki, a nie polityką – i nie doprowadzą do pogorszenia kondycji finansowej firmy.