Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2008-09-10

Felietonisto, nie przeginaj!


Wyhaczyła mnie ostatnio w centrum Lubawy wielce szanowna pani pedagog i na dzień dobry stwierdziła, że ostatnim felietonem to – za przeproszeniem – przegiąłem. Motocyklista ze stalową pętlą na szyi? Panie Tomaszu! Kto to słyszał? I kto właściwie dał panu prawo opisywania tak drastycznych sytuacji?!


Tomek Orlicz


W innym miejscu niejaki Bejotes, niczym karcące echo lubawskości, kilka tygodni wcześniej zarzucił mi nienawiść do mojego miasta. Dlatego postanowiłem, że tym razem nie napiszę o dziurach w jezdni, o pneumatycznych odgłosach jakże nielicznych remontów, tudzież o jakichkolwiek niedoróbkach działalności magistratu czy, nie daj Boże, dziekanatu. Obawiając się, że znowu się komuś podłożę, zastanawiałem się dni parę, o czym jeszcze nie powinienem napisać. I muszę przyznać, że nazbierało się tego sporo... Ale że właściwie jeszcze nie wiem, kto dał mi prawo opisywać cokolwiek – postanowiłem, że tym razem naprawdę po prostu o tych sprawach nie napiszę. Usłużnie przemilczę i ugładzę pijar lewicy, prawicy i kogo tam jeszcze diabli przyniosą...

Na pewno nie napiszę o basenie w Lubawie, że na jego miejscu bardzo żwawo dziś warczą załatwiające swe fizjologiczne potrzeby pieski i spalinowe kosiarki, że mogłyby się tam paść krówki. Nie opiszę też eksperymentu pod tytułem: „antropomorficzne fałdowanie górotwórcze jezdni jako naturalny czynnik powodujący bezpieczne ograniczanie prędkości samochodów w Lubawie”. Słowem też nie wspomnę, jak to ledwie wczoraj zdarzyło mi się wypatrzyć naprawy gwarancyjne nawierzchni antypoślizgowej na moście. Że naprawy owe – przy użyciu nożyka i poksipolu – odbywały się na kilka dni po położeniu wyżej wspomnianej nawierzchni. I że taki widok nie rokuje dłuższego żywota tak położonej „supernawierzchni” za superpieniążki miasta. Daruję sobie również opis smrodu, bo to i faktycznie wstyd tak trąbić na okrągło, że w dalszym ciągu śmierdzi z oczyszczalni, że być może dyrekcja straciła nie tylko zmysł powonienia, lecz również ten odpowiedzialny za... słuchanie?

Kolejną sprawą, którą sobie daruję w tym felietonie, są zagrożenia naszej młodzieży, czające się pokusy i niebezpieczeństwa. Powiedzmy sobie wprost – dragi, pigułki gwałtu, pedofilia, dziecięca pornografia, a także tuzin innych, mniej lub bardziej kontrowersyjnych zagadnień marginesu społecznego nie dotyczy naszych dzieci i nie należy o tym pisać. Mieliśmy w szkołach giertychowskie zero tolerancji, teraz mamy „małą demokrację”... I żadnych w miarę stabilnych planów długofalowego rozwoju młodego społeczeństwa.

Ale – no właśnie – po co zajmować się sprawami, które nie dotyczą nas, a jedynie naszego sąsiada? Że jego bachor zaczął popalać po klatkach schodowych? A niech popala! Że inny smarkacz nie może się już odkleić od woreczka z butaprenem? Po co o czymś takim pisać, prawda? Przecież takie problemy nie dotyczą naszych rodzin, a jeśli zaczęły dotyczyć, to tym bardziej nie wolno o nich pisać, bo wstyd...

Piszą: „Wypiłeś – nie jedź”. Nie pokazują jednak, co się zaczyna dziać w płucach dwunastolatka, który na całego zaciąga się papierosem, że w ciągu pierwszego roku pokątnego „jarania szlugów” jego płuca starzeją się o dziesięć lat... I ile po tym pierwszym roku palenia z tak młodych płuc można wycisnąć smoły? Tego nie da się opisać. To trzeba zobaczyć – pokazać młodym ludziom w takiej formie, żeby im się śniło po nocach. Skoro jednak nie pokazuje tego telewizja publiczna, skoro na propagandę zdrowia naszych milusińskich wciąż brakuje pieniążków w ministerstwie oświaty, ja również nie wspomnę, co się dzieje na detoksie... Że – jak to w życiu bywa – jedynym ratunkiem dla młodego człowieka bywa interwencja organów ścigania. Dobrze, jeśli taka interwencja odbywa się na prośbę przytomnego rodzica. Ile jednak razy zdarza się, że – w obawie przed wstydem – za wszelką cenę zatajamy sami przed sobą nałogi naszych dzieci?

Zdarzyło mi się 2 września podwieźć córkę do szkoły podstawowej. Z zadowoleniem zauważyłem zaparkowany pod szkołą samochód policyjny i funkcjonariusza siedzącego w środku, przyglądającego się z uwagą przyjeżdżającym i odjeżdżającym samochodom. Chwilę potem zobaczyłem drugiego policjanta, który żwawym, aczkolwiek nieśpiesznym krokiem, powracał do swego partnera z… zakupami. Ale może mi się wydawało? Nie twierdzę przecież, że policjanci w Lubawie wychodzą ze swych niebieskich pojazdów wyłącznie po zakupy. Nie napiszę też, kiedy ostatni raz widziałem w Lubawie pieszy patrol policyjny, że było to bardzo dawno temu.

O moczeniu nieletnich dziobów w piwie również nie wspomnę. Po co mam się narażać już nie tylko policjantom, ale także okolicznym sprzedawcom alkoholu, którzy łamią prawo? I to za naszym, społecznym przyzwoleniem, na naszych oczach! Nie obawiają się przy tym kar, łącznie z utratą koncesji. Ale nie moja sprawa, więc również o tym nie napiszę. Póki co, nie mam jeszcze na tyle dużego dziecka, żeby odczuwało potrzebę szlajania się po mieście i odkapslowywania tego i owego, czy też, nie daj Boże, szprycowania się „dopalaczami”.

O czym w takim razie będzie opowiadał ten felieton? Może o czymś związanym z otaczającą nas naturą? Może jakieś ptaszki w gniazdkach się wykluły? Wsiadam na bicykla i śmigam do najbliższego lasu z nadzieją na odnalezienie ożywczych fluidów. I co? Ano śmietnik. A w zasadzie śmietnik za śmietnikiem. Więc i o tym nie wolno pisać, gdyż można podejść zbyt blisko pod dwururkę rozsierdzonego pana gajowego. Bo przecież nie napiszę, że jak pobiera mandaty z tytułu przyłapania kogoś wywożącego w las śmieci, to łachy nie robi i powinien jakoś uprzątnąć dzikie śmietniska! A może i tym razem się mylę? Może pan leśniczy – bądź co bądź, pracownik państwowy – ma li tylko obowiązek urządzać cotygodniowe, sobotnie polowania? Dobrze, jeśli podczas tych polowań leży śnieg. Wtedy można dojść zwierzynę po farbie i ewentualnie dobić.

I tak sobie myślę, że również wyżej zasygnalizowane nasze lubawskie problemy już niedługo zakryje śnieżna biel. Zamaskuje nie tylko smród, ale i wiele innych rzeczy, łącznie z przedwyborczymi obietnicami naczalstwa.

Byle tylko nikt wcześniej nie puścił farby…

TOMEK ORLICZ

  2008-09-10  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106984290



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.