Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2005-08-31

Kto o was słyszał, panowie?


Zawsze podejrzewałem, że miasto nad Jeziorakiem jest jakieś jakby pęknięte i podzielone, jakby je ktoś skleił z dwóch całkiem innych miast, zamieszkałych przez dwie zupełnie nie rozumiejące się kategorie mieszkańców. Dlatego jeszcze w „sławnych” czasach PRL-u, na potrzeby pisanej wtedy powieści „Zaraza”, której główny bohater nazywał się Oleś Łoś, jedną część mieszkańców zaliczyłem do obywateli IŁAWY (leżącej nad Modrakiem), drugą zaś nazwałem mieszkańcami sąsiedniej, a leżącej po drugiej stronie basenu Modraka, otoczonej lasami – DZIURAWY.


Wiesław Niesiobędzki


Wtedy, w czasach PRL, nieporozumienia i brak jakiegokolwiek współdziałania pomiędzy mieszkańcami Iławy i Dziurawy dla zbudowania wspólnej dla obydwu miast nad Modrakiem, lepszej przyszłości przejawiały się na różne sposoby.

Na przykład gdy mieszkający we Francji szwagier ś.p. dr Jana Szneli, polonijny biznesmen Zarębski zaproponował, że nad Modrakiem w Iławie wybuduje za swoje pieniądze hotel – pod jednym tylko warunkiem, że otrzyma gwarancję, iż w ciągu 5 lat po jego uruchomieniu włodarze miasta nikomu innemu nie wydadzą pozwolenia na budowę kolejnego hotelu – to mieszkańcy Dziurawy, z właściwym sobie tupetem, arogancją i odpowiednią dawka patriotyzmu, zaprotestowali dzikim wrzaskiem, że nie pozwolą, żeby im jakiś kapitalista warunki stawiał w temacie „kto i co” będzie w ich ukochanym mieście budował. No i dopięli swego.

Potem, coś chyba 2 lata później, gdy w Iławie zaczynał się czas budowy zajazdu (dzisiaj noszącego nazwę „Wielka Żuława” przy ul. Ostródzkiej) i mieszkańcy Iławy najlepszą dla tej budowli lokalizację widzieli w pobliżu tzw. dzikiej plaży, na skarpie, gdzie potem stanął (nieistniejący już) pawilon turystyczny „Posejdon”, to ludzie z Dziurawy dali im twardy odpór. W wyniku tego zajazd, zamiast stać w pobliżu plaży, otoczonej już wtedy parkingami, w pobliżu pomostów z wypożyczalnią jachtów i łodzi nad brzegiem pięknego i szerokiego Modraka, z widokiem na wyspę – stanął nad zarastającą rzeczką „Śmierdziawką”, naprzeciwko cmentarza. Stąd od samego początku do zajazdu przylgnęła sympatyczna nazwa „Pod Trupkiem”.

Argumentem koronnym dziurawian był pogląd, że reprezentacyjny zajazd z pokojami gościnnymi i restauracją musi stać przy drodze do Olsztyna, żeby można było tam bez żadnych przeszkód i komplikacji wracających do siebie towarzyszy z województwa po drodze na obiad i gościnę zaprosić. No bo do czego to podobne, żeby towarzyszy z Olsztyna wozić na drugi koniec miasta – aż na dziką plażę... To nie po drodze! Jak oni potem do domu wrócą...?

Podobnie było też w tamtym okresie z kinem i muszlą koncertową w miejskim lesie, zbudowanymi jeszcze w czasach przedwojennego burmistrza Carla F. Giese.

Ponieważ obie budowle były mocno wyeksploatowane częstym ich używaniem i nadwerężone zębem czasu, pod koniec lat 70. przyszedł czas ich remontu. Mieszkańcy Iławy, razem z radnymi Miejskiej Rady Narodowej, orzekli wtedy, że ówczesny naczelnik Iławy musi się zająć przygotowaniem dokumentacji, gromadzeniem środków i szukaniem wykonawcy. Nie wiedzieli jednak, że gość, któremu polecieli to wykonać, choć ma tytuł szefa Iławy, to tak naprawdę jest mieszkańcem Dziurawy i nie ma zamiaru za tą samą pensję zajmować się dodatkową robotą. Dlatego w szybkim czasie otrzymali od niego „odpowiednio” przygotowane ekspertyzy. Jedna z nich mówiła, że w pobliżu muszli koncertowej stanie duża i nowoczesna stacja paliw CPN, a więc sąsiedztwo drewnianej muszli koncertowej mogłoby stanowić zagrożenie, dlatego miast marnotrawić siły i środki na modernizację i konserwację muszli lepiej będzie ją rozebrać.

Jeśli chodzi zaś o modernizację kina, to jego ówczesna kierownik Irena Nowicka znalazła sprzymierzeńca w osobie ówczesnego dyrektora OPRF w Olsztynie Marczyńskiego, który zapewnił środki na remont, oczekując jedynie by Iława przygotowała odpowiednią dokumentację. Ale przecież, pochodzący z Dziurawy, naczelnik Iławy i tu sobie dzielnie poradził, przedstawiając radnym ekspertyzę mówiącą, iż kino ma „tak słabe i fatalne fundamenty, że wszelkie remonty i modernizacje nie są w stanie mu pomóc, gdyż w ich wyniku cała budowla może się... zawalić”. No i dzięki kolejnemu zwycięstwu Dziurawy nad Iławą kolejna sprawa się rypła. Muszli już dawno nie ma, a kino do dzisiaj czeka na modernizację i jak się jej nie doczeka, to się rzeczywiście może zawalić.

Potem przyszedł rok 1990 i wszystko zaczęło się zmieniać. Wtedy też sądząc, że nadszedł kres Dziurawy w Iławie, w radiu Iława zacząłem czytać kolejne odcinki mojej powieści o Olesiu Łosiu, mieszkańcu Dziurawy. Poszło ich w eter coś około 50 i nagle właściciel radia, Jerzyk Kalisz, dostał telefon od jednego z niedobitków Dziurawy, który się w ramach „odnowy” załapał z kolesiami do nowych władz Iławy. Musiała to być ważna osobistość ten dziurawianin i musiał facet odpowiednio ważkich argumentów użyć, bo właściciel radia, choć zdawało się odważny człowiek, to jednak perswazjom dziurawianina uległ i podziękował mi za współpracę.

Następnie przez 12 lat, gdy (jak się wydawało wtedy) miastem rządzili iławianie szukający nowych rozwiązań i nowych dróg rozwoju miasta; gdy wydawać się mogło, że Dziurawa odeszła w niebyt i już nie wróci więcej – w 2002 roku przyszły kolejne wybory i szlag trafił wszystko, gdyż okazało się, że prawdziwi iławianie zaspali, ukołysani fanfarami trzech kolejnych zwycięstw oraz wielu różnych festiwali i nieoczekiwanie władzę nad miastem znowu objęła Dziurawa.

Dowodów tego nie trzeba szukać ani w nagłym przyroście dochodów iławian, ani w malejącym gwałtownie bezrobociu, ani wyrokach sądów rejonowych czy okręgowych, zapadających w sprawach karnych toczących się przeciwko nowemu włodarzowi miasta. Wystarczy wziąć do ręki ukazującą się od pewnego czasu pewną koloryzującą broszurę.

Nareszcie doczekała się Dziurawa własnego organu prasowego po tylu latach. Jest nim „Dziurawski Tydzień”, wydawany przez spółdzielnię: 1. niespełnionego speca od liczenia kolczykowanych krów – Przemysława K. & 2. Rafała J. – asystenta moralnego bankruta adwokackiego Andrzeja K. (specjalizującego się dawniej w donoszeniu, a wczoraj w nieszczęśliwej obronie boss’a Dziurawy przed sądami ), mentalnie wspieranych przez zabawną grupkę Wielkiego Przemysłowca z branży drewnianej Jerzego H. – wszyscy tęskniący za, zdawać by się mogło, odeszłą już w niebyt Dziurawą. Popatrzmy – przez chwilę choćby – jak oni to robią, jakim słownictwem operują i przenośniami.

Oto pracujący w Iławie od ponad 20 lat przystojny gliniarz, zaczynający pracę od zwykłego podkomisarza policji, przez cały czas pracy zawodowej pokonujący nieustanne zmiany, bacznie obserwowany codziennie zarówno przez kolegów (jak i przełożonych), z mozołem wykonujący swoje obowiązki – dzięki swej rzetelnej pracy, mimo zazdrosnej i szalonej konkurencji, awansuje stopień po stopniu, od podkomisarza do inspektora i szefa powiatowej policji.

I nagle ktoś krzyczy, że nie ma on już prawa swoich podwładnych traktować jak kolegów, że nie może im po koleżeńsku powiedzieć, że zna w Iławie świetnego kandydata na senatora. Bo tutaj, w Iławie, też ma obowiązywać ta cholerna Dziurawa i trzeba zakablować każdego, kto myśli inaczej, a przy okazji w miły Felkowi Dzierżawskiemu ... – pfuuu: Dzierżyńskiemu – ...w miły sposób podać na tacy władcy Dziurawy dane firm i ludzi, którym Dziurawa obrzydła i tęsknią za Iławą.

Potem, co czytamy? Czytamy, że iławski PiS to doktor wszystkich nauk – sam Henio Plis, przedsiębiorca samorodny z pobliskich Rudzienic. To dopiero postać... Pamiętają go zapewne koledzy z iławskich Zakładów Wapienno-Piaskowych (czyli z popularnej cegielni), którzy wybrali go zaraz na początku na szefa zakładowej „S”, wyprodukowali przecież dla niego kilkaset różnokolorowych kufli, dzbanków i dzbaneczków ceramicznych o zgrabnych kształtach i polewie z napisami przeróżnymi. Ich sprzedaż miała zasilić kasę związku. Czy zasiliła? Oni to wiedzą, ale oni – i nie tylko oni – widywali też, jak Henio jeździł z tymi cackami po jarmarkach, targach i odpustach. I tam sprzedawał tego krocie. Co zrobił z kasą? Kto wie, niech się odezwie. I niech dopowie też, dlaczego ten kryształowy kandydat na posła z PiS-u szybko przestał zakładową „Solidarnością” rządzić?

Mamy też w „Dziurawskim Tygodniu” inne legendy o bohaterach iławskiej panny „Solidarność”. Nie będę wymieniał nazwisk. Zapytam jedynie: kto o nich słyszał w Iławie wtedy? – w roku 1980 – gdy prawie pół miasta do „S” należało, ale musiało się z tym kryć i robić „swoje” w całkowitej tajemnicy.

W mieście nad Jeziorakiem bowiem, będącym wówczas dziurawską kuźnią kadr PZPR dla całego województwa, jawne obnoszenie się ze swymi przekonaniami było po pierwsze skutecznie tępione, a po drugie – nie pozwalało niczego skutecznie zdziałać. Znam kilku takich, o których – na szczęście – owi legendarni „bohaterowie” nic nie wiedzieli wtedy i do dziś nic nie wiedzą, ani też – na szczęście – SB nic nie wiedziała, bo gdyby oni wtedy wiedzieli, to i by SB natychmiast wiedziała... Wtedy zaś ci autentyczni ludzie nie mogliby skutecznie informować kogo trzeba o stanie zdrowia i potrzebach prominentnych działaczy z Olsztyna i Warszawy (w iławskim Zakładzie Karnym internowanych). Więc jak wyglądała, panowie, ta wasza działalność?

Dlatego w imieniu tej cichej większości iławian, której teraz nie dzieje się wcale dużo lepiej niż 25 lat temu, a którzy nie zabiegali o ordery oraz należne im stanowiska ani wtedy, ani teraz o to nie proszą, zacytuję Adama Mickiewicza słowa z „Pielgrzyma Polskiego” (rozdział „O ludziach rozsądnych i szalonych”):

„Jeśli ktoś się spyta: co jest powinnością Polaka dzisiaj, w tej godzinie, w tym lub w owym zdarzeniu? – nie podajemy siebie za wyrocznię, nie umiemy powiedzieć nic człowiekowi, któremu jego sumienie nic nie mówi. Lepiej zrobi nie mieszając się w wypadki i rozmowy. A jeśli szuka nauczyciela i książek, niech weźmie na uwagę krwawą lekcje demonstrowaną w Fischau, w Kronstadt, niech rozbierze kurs polityk, który wykładają nasi bracia przy taczkach w twierdzach ruskich. Tym tylko profesorom przyznajemy prawo rozprawiać o działaniu teraźniejszym braci naszych w Polsce (...). A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się mówiąc: waleczni byliśmy, a nie mamy starszeństwa ani znaku. A czyż walczyliście dla starszeństwa i znaku? Kto dla starszeństwa walczy i znaku, niech idzie do Moskala”.

A teraz moje, gdzieś tam zasłyszane, z pamięci cytowane. Uczepiło się gówno okrętu i mówi: „Płyniemy!”.

Wiesław Niesiobędzki




Iława, ul. Sobieskiego, tuż przy wiadukcie kolejowym
(w tle szkoła budowlanka). Pierwszy pochód 1-majowy
po stanie wojennym. Bez fajerwerków, napięta atmosfera.
Na pierwszym planie maszeruje kierownictwo partyjne.
To była chyba najsmutniejsza w 40-letniej historii PZPR
próba celebry „święta” mas pracujących.


  2005-08-31  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106974541



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.