Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2010-04-14

Smoleńsk: Nauka do wyciągnięcia


Do końca życia chyba każdy z nas zapamięta, gdzie był i co robił, gdy dowiedział się o katastrofie z minionej soboty. Takiej hekatomby nie przeżył dotąd żaden kraj w nowożytnej historii. Francuski „Le Figaro” ujął to najtrafniej, tytułując swój artykuł „Polska zdekapitowana”. Kraj się z pewnością podniesie i to niedługo, dziś jednak wypada wyrazić swą wściekłość, że znów zrządzeniem losu Polska króluje nad innymi nacjami w kategorii męczeństwa i dopustów Bożych – żaden inny kraj w historii nigdy nie doświadczył czegoś podobnego – od starożytności!


Leszek Olszewski


Wszystkich jest cholernie szkoda, najbardziej jednak cierpią tradycyjnie żywi, ot choćby Marta Kaczyńska, która w katastrofie straciła mamę i tatę. Wymiar ludzki jest moim zdaniem ważniejszy niż patrzenie na ofiary pod kątem sprawowanych funkcji. Niemniej dzięki temu, że praktycznie w 100% mieliśmy do czynienia z osobami rozpoznawalnymi, tragedia ta nabiera wymiaru mniej lub bardziej osobistego dla każdego z nas. Prezydenta – nie ukrywajmy – mało kto za życia lubił – ale teraz to bez znaczenia. Nieszczęście, które go spotkało, jest powalające nawet największych oponentów. Za życia można się i z kogoś pośmiać – w obliczu tak zwalającej z nóg śmierci robi się człowiekowi po prostu głupio. Niech już nigdy żaden prezydent nie umiera inaczej niż naturalnie, ze starości!

W ogóle trudno to ogarnąć. Tak pomyślałem, że gdyby każdy z nich umarł niezależnie od innych, to byłaby to z pewnością wiadomość dnia. No zobaczmy, już nawet abstrahując od pary prezydenckiej – Ryszard Kaczorowski, prezydent RP na uchodźstwie, Zbigniew Wassermann, Maciej Płażyński, Janusz Kurtyka, Piotr Nurowski, Przemysław Gosiewski, Jerzy Szmajdziński, Krzysztof Putra, Jolanta Szymanek-Deresz czy Anna Walentynowicz? Doprawdy nastąpiła dekapitacja. Niby człowiek przyswaja wiadomości, jednak jakaś blokada nie pozwala wpuścić ich w świadomość – sytuacja podobna jak ze zrozumieniem, że w Auschwitz zagazowano półtora miliona osób.

Półtora, milion, 500 tysięcy – nie można tego odróżnić, tu też coś się wyłącza w mózgu. Może to reakcja obronna, żeby nie zwariować? Niektórzy porównują tę katastrofę do dramatu katyńskiego z 1940 roku. Zgadza się tylko miejsce, otoczka zaś jest jak dzień i noc. Mnie wydarzenia minionej soboty przypominają jako żywo wydarzenia z 6 lutego 1958 roku, kiedy to na lotnisku w Monachium uległ katastrofie samolot wiozący piłkarzy Manchesteru United. Zginęło wówczas 27 osób, w tym ośmiu piłkarzy, skala jednak katastrofy była mniejsza osobowo. Wówczas zastanawiano się nad zawieszeniem działalności klubu w ogóle, pół wieku jednak minęło i owe tragiczne wydarzenia przeszły do historii.

W Polsce będzie tak samo, to jedyne pocieszenie, innych nie ma. Poskaczę trochę z tematu na temat. Aleksander Szczygło był kilka lat temu w Iławie wraz ze swoim kolegą Zbigniewem Ziobrą, który na szczęście żyje – rozmawiałem wtedy z nimi przez dłuższą chwilę. Uderzyła mnie wówczas rzecz bzdurna, Szczygło strasznie gestykulował, mówiąc cokolwiek, Ziobro zaś był powściągliwy w ruchach, za to wbijał w ciebie putinowskie wręcz spojrzenie, takie prosto w oczy ze świdrem w środku. Potem w telewizji nigdy Szczygły nie przyłapałem na podobnym rozedrganiu rąk, musiał trochę nad swoim image popracować!

Ze Zbigniewem Wassermannem ostatnio często otwierałem dzień medialnie, polityki nie lubię, ale komisja hazardowa, pieszczotliwie przeze mnie zwana „hazardówną”, to było to. Jak leciała na TVN24, nie przełączałem! Ta dociekliwość, te pytania, to docinanie sobie, nawet między członkami komisji! Wassermann wiódł tu prym – ile razy zaganiał świadków do narożnika, ile razy z nieskrywaną ironią wyrażał się o przewodniczącym Sekule, czego ten nie za bardzo był w stanie odpierać – były to perełki erudycji, ale i kąśliwości! „Hazardówna” bez Wassermanna to jak piłka nożna bez jednej bramki, szkoda śp. posła z Krakowa!

Nie lubię takich rzeczy przeżywać na pokaz. Za milion dolarów nie poszedłbym na jakieś czuwanie, odpalanie zniczy czy podśpiewy, dlatego nie lubię mszy kościelnych, pochodów czy czegoś w tym rodzaju. Bycie członkiem tłumu jest dla mnie wewnętrznie żenujące. Nie wiem, czemu, ale tak to odbieram. Dotychczas wielokrotnie czytając o zabójstwie prezydenta Narutowicza w 1922 roku, czy też o zamachach na Kennedy’ego, Indirę Gandhi czy Olofa Palmego, podświadomie odczuwałem stan miękkiej, ciepłej poduszki – jak dobrze, że albo to już tak dawno, albo że nie w Polsce. Miniona sobota wszystko nam wywróciła do góry nogami, teraz to już i niedawno, i historia o Polsce, mimo że fizycznie ludzie ci unicestwieni zostali w bratniej Rosji.

Dokładnie – „bratniej”, Putin z Miedwiediewem zrobili ze swojej strony dużo więcej niż powinni. Należą się im wielkie słowa wdzięczności za tę pomocną dłoń w chwilach tak traumatycznych dla polskiego narodu. Pisałem nie tak dawno, żebyśmy otworzyli się na Rosjan, wymienili się jako Iława grupami szkolnymi, zawarli jakąś partnerską umowę z Kaliningradem chociażby, wówczas wyśmiałem też prezydenta Kaczyńskiego za rusofobię. Kto wie, czy dziś jego śmierć nie poukłada na nowo głów po obu stronach granicy. Obyśmy dostrzegli w sobie przyjaciół!

Nie ma na przyszłość innej możliwości – Niemcy, Polacy, Rosjanie, Francuzi w XXI wieku powinni patrzeć na siebie jak na takich sami ludzi, tyle że o innych korzeniach. O tym można pogadać, ale nie budować na tym barykad i stawiać murów. W Niemczech, że podam rodzimy przykład, możesz być kibicem Jezioraka Iława, możesz jechać na mecz do Olsztyna, samotnie spacerować po mieście, a najwyżej miejscowi zaproszą cię na piwo i zrobią sobie wspólne zdjęcie. W Polsce bandyteria opanowała stadiony. Może ta tragedia da do myślenia i temu elementowi, w Smoleńsku zginęli przecież solidarnie ludzie od prawa do lewa sceny politycznej – wszystkich spotkał ten sam los. Jest więc nauka do wyciągnięcia, tylko czy ktoś skorzysta?

LESZEK OLSZEWSKI

  2010-04-14  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106986871



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.