Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Czarna seria zatruć dzieci
Zły dotyk pana nauczyciela wuefu
Alkoholu nie kupisz nocą
Silna kobieta z talentem
Znowu podwyżka za wywóz śmieci
Nowa sekretarz miasta Iławy
Hulajnogi blokują miasto
Kto wreszcie zlikwiduje szlabany?
Kolejna porodówka zlikwidowana
Szef zapłaci za zmarłego pracownika
Koniec ery Adama Żylińskiego
Zabił ją narkotyk
Odeszła legenda sportu
Nie żyje Aleksandra Zecha
Iga Świątek i Agnieszka Radwańska polubiły Iławę
Droższe bilety autobusów miejskich
Czy ktoś kradnie nawet woreczki na psie kupy?
Paszport wyrobisz w Iławie!
Czy przewodniczący Brzozowski straci mandat?
Znany muzyk jazzowy oskarżony o pedofilię
Więcej...

Forum

2497. 
Wiele jest wpisów na tym forum, których autorzy uważają, że Pan Kleina bredzi. Za każdym razem otrzymujemy odpowiedzi, które są jeszcze większą brednią od tej poprzedniej.
Ten człowiek nie potrafi odpisać normalnie (zaraz spyta co to znaczy normalnie i zrobi wywód na kilka stron maszynopisu na różne tematy przy okazji).
On jest jak alkoholik, który z uporem twierdzi, że nie pije, choć wszyscy wokoło widzą jak jest. U alkoholika zaraz pojawiają się pytania, a co znaczy za dużo pić, kiedy można powiedzieć, że człowiek jest alkoholikiem, itd.? Można tłumaczyć to wielokrotnie, ale i tak to nic nie da, alkoholik nigdy nie jest alkoholikiem.
Tu jest podobnie.
Pan Kleina nie widzi bredzenia i zawsze będzie pisał, że nie bredzi, lecz bredzą inni. Kwestią jest tylko czy mu odpuścić, czy dalej z nim się sprzeczać, wiedząc, że to długa, a być może walka bez końca. Tak ja już pisałem Hitlerowi kiedyś odpuszczono, Lepperowi też i co z tego wyszło? Tacy ludzie są niebezpieczni, ale zawsze do innych dociera to za późno.
Ja winię za to wszystko Jarosława Synowca, bo mu na to pozwala w swojej gazecie, przez to ten człowiek myśli, że coś znaczy, że jest ważny i to jest właśnie wina Jarosława Synowca. Jest jego ochroną, tarczą i dobrym wujkiem.
Jeśli redaktorzy chcą pisać o nieprawidłowościach NIECH PISZĄ, ale to nie musi być paranoidalny, zawistny, złośliwy i zwyczajnie „mały” styl Kleiny.
 Nowy
 Piątek 28-04-2006

2496. 
Do rudego.
Doskonały, Bracie, fragment wybrałeś. Masz rację: "Ziemia". Zagalopowałem się bezmyślnie.
Czy nie zauważyłeś, że forum zejdzie na tory intelektualnej potyczki na cytaty, ale "ad rem". No i o to chodzi.
 owidiusz
 Piątek 28-04-2006

2494. 
do wpisu 2488:
"nawet nie wiecie po co jesteście na planecie Ziemi", a nie powinno byc "Ziemia"? Pojedynek, jaki sie tu rozgrywa, przypomnial mi pojedynek Mickiewicza i Slowackiego ;)
 rudy wiewior
 Piątek 28-04-2006

2493. 
do wpisu 2489:
A ja sie dziwie ze cie nie ocenzurowali ;)
 rudy wiewior
 Piątek 28-04-2006

2492. 
Do 2479 [nowy smok].
Przewodniczący Bojko może tylko straszyć strażnikami miejskimi, ale wyrzucić nikogo przy ich pomocy nie może, bo strażnicy nie jemu, lecz burmistrzowi podlegają.
To jest kolejny przykład jego niekompetencji i braku podstawowej wiedzy o zakresie swoich uprawnień. W takiej w sytuacji przewodniczący może jedynie wezwać policję.
 iławianin
 Piątek 28-04-2006

2490. 
Przegląd prasy: PiS chce powołać nowe ministerstwa dla swoich koalicjantów. W sumie będzie aż 18 resortów, to rekord w ostatnich latach - pisze "Gazeta Wyborcza" w artykule pt. "Ile kosztuje podatnika nowy minister".
Dziś w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza jest 16 ministerstw. Razem z kancelarią premiera w tym roku w budżecie przeznaczono na nie prawie 1,7 mld zł (m.in. płace urzędników, samochody, telefony, biura). Chociaż PiS w kampanii wyborczej obiecywał program "Tanie państwo", który miał polegać na cięciach w administracji, to rząd Marcinkiewicza przeznacza na swoje utrzymanie około 300 mln zł rocznie więcej niż rządy Leszka Millera i Marka Belki.
Żeby zaspokoić apetyty koalicjantów, PiS zamierza wydzielić dwa dodatkowe ministerstwa z resortu infrastruktury: Ministerstwo Budownictwa i Ministerstwo Gospodarki Morskiej.
Jeśli nowe ministerstwa powstaną, rząd Marcinkiewicza będzie jednym z trzech gabinetów z rekordową liczbą ministerstw po 1989 roku.
PiS nie wyliczył jeszcze, ile będą kosztować nowe resorty. Ale politycy tej partii przyznają, że pewnie będzie trzeba znaleźć w budżecie dodatkowe pieniądze.
 czytelnik
 Piątek 28-04-2006

2489. 
Pan [Andrzej Kleina] całe życie rozmawiał z kurami, teraz próbuje pisać do ludzi. Trochę mu to nie wychodzi. Dziwię się naczelnemu, że go zatrudnia.
 Karol
 Piątek 28-04-2006
Odp. 
Życzę ci z całego serca, żebyś tak rozmawiał z ludźmi, jak pan Andrzej Kleina nawet z tymi kurami...

I nawet nie pytam z kim ty przez całe życie rozmawiałeś, bo trzeba wpierw wiedzieć, co to jest rozmowa dwóch ludzi (a nie człowieka z krnąbrnym duchem). I nawet nie pytam czy ktoś cię zatrudnił kiedykolwiek i gdziekolwiek, ani się niczemu nie dziwię. I nawet nie chcę wiedzieć, czy coś ci w życiu wyszło. I nawet nie wiem do kogo mówię. I nawet...

O kurdę, no właśnie! Do kogo ja mówię?!!!

Przecież ciebie nie ma...

 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Piątek 28-04-2006

2488. 
Do Pana Andrzeja Kleiny i jego perfidnych czepialskich.
"Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;
Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie,
A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą,
Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.
Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów dociek,
Gdzie pędzi, czy się domyślą?".
Może tylko Andrzej wie dokąd zmierza. Wy, niektórzy nieuczeni rozmówcy, nawet nie wiecie po co jesteście na planecie Ziemi, zaś otwieranie gęby do Pana Andrzeja jest jak gęganie dzikich nad upolowanym zwierzem.
 owidiusz
 Piątek 28-04-2006

2487. 
Z uwagą czytałam wymianę uwag (ciosów) pomiędzy panem Kleina a "Przyjacielem Stachem" na temat powodzenia życiowego. Nie chcę stawać po żadnej stronie. Tak się złożyło, że miałam do czynienia z książką "Inteligencja emocjonalna". Nie mam żadnej wiedzy psychologicznej, poza pewnym doświadczeniem życiowym. Czytałam też książkę Dona Browna "Kod Leonarda da Vinci". Nie zgadzam się z tezami autora, ale czytałam ją z wypiekami. Obie książki mają coś wspólnego. Mówią coś innego o tym, co zwykło się przyjmować za obiegową, a może i nie obiegową prawdę. Czytam Kuriera, mam swoje zdanie na temat pana Kleina. Nie trzeba się z nim zgadzać. Ale, czy trzeba go obrażać? Obrażanie kogoś, to tak faktycznie przyznanie się do porażki. Kiedy się kogoś obraża? Kiedy się nie ma argumentów. Nie trzeba być psychologiem, żeby to wiedzieć. Wypływa to z doświadczenia życiowego. Pozdrawiam całą Redakcję.
 Anielka
 Czwartek 27-04-2006

2486. 
Po niemalże roku intensywnych poszukiwań „programowych”, Przemysław Kaperzyński ogłosił manifest (tak tak – to ten obiecywacz z ratuszowej agitki pt. „Burmistrzowski Tygodzień”). Ogłosił z zadęciem, iż jego gazeta jest bulwarówką – tabloidem, który ma nawiązywać do najlepszych wzorców (a to ci dopiero! gadzinówka, ale taka dobra!). W związku z tym on zdejmuje różowe okulary, przestaje patrzyć pozytywnie i będzie pokazywała nagą prawdę.
Każde niemoralne zachowanie ma zostać przez niego potępione. On bowiem będzie tym, który do standardów moralności pilnowania wyznaczon został. Intymność – według niego – powinna zostać w domu. Rodzina, ta podstawowa komórka (Marks?) jest dzisiaj – według niego – zagrożona przez ruchy liberalne. Pytam: czy przypadkiem nie nastąpiła pomyłka, myląca liberalizm z libertynizmem?
Będzie więc Kaperzyński tępił gejów, niemoralną nagość, zwolenników aborcji. Można sądzić, że lada moment dołączy antysemityzm, ksenofobię i wrogość do cyklistów.
Aż dziw bierze, że nie została potępiona z kretesem pani Anna Betley-Duda, lekarz psychiatra i seksuolog, której zdaniem bohaterowie – znów rozbieranego artykułu – nie robią w sumie nikomu nic złego (co najwyżej sobie – ich sprawa).
A może by tak na stos z tą panią Duda, co panie Kaperzyński! Przecież to inny rodzaj moralności niż pański. A jak tak wszystko zostanie w „zaciszu domowego ogniska”, to o czym pan będzie pisał (donosił nago), panie Kaperzyński?
Pytanie. Jeśli – jak sam pan przesądził – intymność „powinna pozostać w zaciszu domowego ogniska”, to po jaką cholerę wywlókł ją pan na szpalty swojej „gazety”?
Proszę nie odpowiadać. Znam odpowiedź.
 Anielka
 Czwartek 27-04-2006

2485. 
Dziękujemy Panu Leszkowi R. [...] z firmy "B. [...]" z miejscowości R. [...] za pracę niewolniczą - średnio po 280 godzin i więcej, za stawkę średnio 3 zł/h. Dziękujemy za pracę często dłuższą niż 14 godzin na raz. A 12-13 godzin to norma w tej firmie! Brak zapłaty za nadgodziny. A jak się ktoś postawi, to usłyszy "wypierdalać za bramę". My mamy rodziny, a rynek pracy nie za duży jest, taki jaki jest. Jesteśmy okradani z pieniędzy i godności. Prosimy chociaż o artykuł na ten temat.
 pracownicy firmy
 Czwartek 27-04-2006

2482. 
[...][Ocenzurowano]
 osił

osil@gazeta.pl
 Czwartek 27-04-2006

2480. 
Słyszałem, że jeżeli ktoś pierwszy raz złamie prawo to mu się wybacza. Jeżeli drugi raz, wbrew opini Regionalnej Izby Obrachunkowej i komisji rewizyjnej, nie udziela absolutorium, to mamy złamanie prawa przez upartych idiotów. Jeżeli rada to robi trzeci raz, to mamy doczynienie z RECYDYWĄ w łamaniu prawa. Czemu tych bezradnych wojewoda nie pogoni do domu?
 stary smok

dom@gazeta.pl
 Czwartek 27-04-2006

2479. 
Byłem na sesji! [Przewodniczący] Edward Bojko straszył obywatelkę, że ją wyrzuci przy pomocy strażników.
To chyba ŁUKASZENIZM.
 nowy smok

dmo@gazeta.pl
 Czwartek 27-04-2006

2478. 
Niektórzy [...] nawołują – jak nie chcesz to nie czytaj tego, co ten Pan [Kleina] napisze. Ale nie jest to dobra metoda jak dowodzi historia. Kiedyś ignorowano Hitlera i do czego to doprowadziło? Źli ludzie zwyciężają, bo ignoruje się to, co robią.
Z Leppera wyśmiewano się, a teraz jest wicemarszałkiem i będzie wicepremierem. Kleina ma swojego marszałka i będzie miał wicepremiera - to chyba wystarczy.
 Nowy
 Czwartek 27-04-2006

2477. 
Do widzenia (na chwilę), koteczki!

Albert Camus napisał, że „nie można być autorem dla każdego”. Umberto Eco powiedział, że „autor powinien umrzeć po napisaniu książki, by nie stawać na drodze, którą ma przed sobą jego tekst”. Długo tego nie rozumiałem...

Współczuję agresywnym, anonimowym, światłowstręt odczuwającym typkom na Forum. Po występie, każdemu „twórcy” potrzeba odrobinę uznania. W przeciwnym razie, przedstawienie chybia celu. Wielu moich nowych „przyjaciół” cechuje niewinna niedbałość, jeśli chodzi o samoocenę. Magistracki Nowy wykreował się nawet na ikonę intelektu. Nowy Samozwaniec? Do spóły z Edmundem Chronicznym, mieszanka wręcz piorunująca...

Mam propozycję dla wszystkich moich nowych „przyjaciół” internetowych tutaj. Wyłączam się na 14 dni... Odpuście i wy, przyjaciele. I obserwujcie, na ile poprawi się jakość Forum. Zalejcie je problemami. Dowolnymi! Swoimi też!

Do dzieła więc! Bądźcie twórcami nie odtwórcami! Bądźcie aktywni, nie reaktywni! Bądźcie wreszcie progresywni, nie regresywni. Powodzenia!

W „Alfabecie Kisiela” Stefan Kisielewski wypowiedział znamienne zdanie: „Jeszcze za mną zatęsknicie, Koteczki, hi, hi”. Przeto dobrej zabawy, koteczki, hi, hi! Beze mnie!

A z tym doktorem to żart oczywisty. Rozpracował mnie „MK” bezbłędnie, ha ha... Jednak z Kopernikiem to lepiej nie zaczynać, wszak Kopernik był kobietą. Ja przyznam się też bez bicia, ja nawet psychologa udawałem. Takiego magistra zresztą. Prawda jest taka, że posiadam tylko prawo jazdy i dyplom wykwalifikowanego robotnika rolnego. Więc jak na prostego rolnika, to chyba nieźle, koteczki piszę, ha ha...

Kolejny geniusz napisał: „Pije Kuba do mgr. Kleiny – pisze się z kropką, bo w domyśle do magistra”. Ty możesz pisać chłopie nawet z dwukropkiem, ale to niezby zręcznie. Lepszym rozwiązaniem byłoby „mgr in spe”. Tylko jeszcze trza wiedzieć co to oznacza...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Czwartek 27-04-2006

2476. 
A)... SZANSE CHŁOPCÓW Z ITka
I z geniuszami intelektu trochę teraz pogadam. Miotacie się w twórczej manii misji dowalenia mi wszelkimi możliwymi sposobami. Niewielkie na to jednak szanse macie chłopcy z itka. Po pierwsze generujecie szum informacyjny, inwektywami okraszany. Po drugie – erystyka nie jest waszą mocna stroną. Nie znacie jej elementarnych zasad! W ostatnim, niezbyt przecież długim tekście, moderator witryny kilkakrotnie wam głos zabierał. Że też chce się wam po próżnicy pisać? Ja, z wrodzonego lenistwa, nie używałbym bezskutecznie inwektyw, a myśl swą prowadziłbym do końca poprawnie. Nawet tego nie potraficie. Istnieje taka formuła która powiada, że obfitość słownika epitetów ujemnych bywa odwrotnie proporcjonalna do inteligencji. Czyżbyście byli obiektem tego eksperymentu?
A teraz konkretnie. Wyraziłem swoje zdanie na określony temat. Nie został przedstawiony żaden, powtarzam żaden zarzut – mojej naprędce skonstruowanej „definicji”. Zdaniem itkowego przyjaciela Stach(a) „obnażyła się moja niewiedza psychologiczna”. Jego zdaniem, co wynika z jego wypowiedzi, istnieje jedyna „słuszna wiedza psychologiczna”. Podtrzymuję swoje zdanie, mając oczywiście świadomość, jego niedoskonałości. Dzisiaj, być może, uzupełniłbym je o kolejne elementy. Nie odczuwam jednak takiej potrzeby, ponieważ po waszej przytoczonej argumentacji widzę, iż jest to zbędne całkowicie.
Przywołaliście „Psychologię emocjonalną”. Co z tego faktu ma jednak wynikać? Znam, co naturalne tę ciekawą książkę, ba powiem więcej – znam również drugą książkę tego samego autora, która na polskim rynku wydawniczym się ukazała (Inteligencja emocjonalna w praktyce – Wydawnictwo Media). Znam też szereg opinii na temat tej książki wyrażony, poczynając od takich jak ja - szeregowych psychologów, a kończąc na psychologach uniwersyteckich. Nie muszę was chyba przekonywać, że opinie zbiera ta książka różne. Moja opinia jest niezwykle pozytywna, niemniej – chciałbym nieśmiało zauważyć, iż nie jest to podręcznik akademicki. Jeszcze nie jest! Co wynika z podparcia się przez was określonym cytatem? Nic ponad to, że Goleman ma takie a nie inne zdanie na ten temat. Moja „definicja” zawiera w sobie trzy elementy: czynniki wewnętrzne, środowisko zewnętrzne i szczęście. Powiedziałem poprzednie tyle i tylko tyle: „Sądzę, że można zaryzykować stwierdzenie (proponuję więc jak widać model hipotetyczny), iż powodzenie życiowe zależy głównie (nie jedynie – uwaga moja) od trzech czynników”. I je wymieniam i próbuję zdefiniować. Proszę zarzucić jej niedoskonałość, udowodnić to i czerpać satysfakcję z odniesionego sukcesu. Mnie pozostanie wtedy gorycz porażki...
Dla mnie pojęcia, użyte przez was, dla zobrazowania powodzenia są nieprzekonujące. Poprzednio mówiłem mocniej, więc wracam do poprzednich sformułowań. Powiedziałem więc: „Jaki więc umysł – taka definicja”. W dalszym ciągu twierdzę, że przytoczona przez was definicja, jest zlepkiem przypadkowych słów, których odniesienia konotacyjne nie mają w tym konkretnym przypadku żadnego logicznego uzasadnienia. Tak to jednak jest, kiedy nieprofesjonaliści próbują zmagać się z trudną najczęściej materią języka operacji.
Nie było poprzednio i nie jest teraz – zamiarem moim – szczególowe dowodzenie bezsensu waszych twierdzeń. Ja podałem jedynie pewien kontrapunkt, czyli swoją „definicję”. I wypowiedziałem subiektywne zdanie na temat „waszej” epigońskiej definicji. I póki co, swoją „definicję” skutecznie bronię, a właściwie broni się sama, bo żadnych racjonalnych zarzutów, podpartych logiczną precyzją na wierzch nie wyciągacie. Dla was dowodem bezsensu mojego stwierdzenia, jest „autorytet” pana Golemana. Czy wy jesteście jednak zrozumieć co ja do was mówię? Powątpiewam!

B)... NOWEGO TAO PRZYWÓDZTWA
Nowy, najdzielniejszy rycerz zgoła z całej fikcyjnej magistrackiej czeladki, poucza mnie, iż „poza Tao są jeszcze inne kierunki klasycznej filozfii, nie tylko chińskiej... także europejskiej, czy tej w której się wychowaliśmy”. Tak się jednak składa, że mój kumpel Stachu jest ludowym filozofem i co rusz wykłady mi czyni.
I tak się więc składa, że wiem już, że istnieje klasyczna filozofia europejska, wielopoziomowa, cokolwiek miałoby to oznaczać. Nie wiem w duchu jakiej (Nowy, bardzo młody człowiek) się wychował, obawiam się, że w żadnej, bo mnie, to próbowano w duchu marksistowsko-leninowskim wychować. Dość mało skutecznie. Oporny byłem na tę wiedzę niebywale. W znaczeniu indoktrynacji, co naturalne.
Powiada też Nowy, że zadałem mu zagadkę, rozpoczynającą się od „czy prawdziwe jest...” i zacytował formułę Lao Tsy. Nie zadałem żadnej zagadki do rozwiązania, ja tylko powiedziałem: „Co sądzisz o formule...”? Ja nie powiedziałem np.: „Czym jest ta formuła”. Nie raczył Nowy zdać sobie sprawy z tego, iż Cytat Lao Tsy nie dokumentował mojej rzekomej znajmości tej filozofii. Zamierzenie moje było zdecydowanie skromniejsze. To nie była, powtórzę się, zagadka, więc twoja odpowiedź „dowcipna”, jak się ci wydaje przy pomocy pytania, jest niezrozumieniem podstawowego kanonu logiki paradoksalnej. Żałuję, że nie dołączyłem klucza do swej wypowiedzi. Odpuszczam! Twoja megalomania, poziom argumentacji, zasób leksykalny budziłyby moje poważne zaniepokojenie, gdybym był twoim bliskim, albo pryncypałem. Ale póki co nie jestem, to nie ukrywam, jakoś tak mi raźniej na duszy.
W dalszym ciągu, ale wszak to naturalne, nie jesteś w stanie wejść na wyższy poziom funkcjonowania. Monokonkretność (czy wiesz o czym mówię?), algorytmiczność twego myślenia, brak myślenia heurystcznego, wszystko to powoduje, że jesteś tylko sobą. I ja ciebie nie próbuję zmieniać. Bo nie mam prawa. Nie szydzę też z ciebie. Próbuję rozmawiać. Ty mnie próbujesz skurczyć, pomniejszyć, obrazić. Naprawdę nie masz na to szans. Ja ciebie nie obrażam, nie próbuję też zmieniać.
A wydaje mi się, że wymagasz pomocy, wymagasz zmiany. Na zakończenie mojej wypowiedzi, wszak to tylko w małej części odpowiedź skierowana do ciebie, zacytuję ci Fritza Perlsa, która to wypowiedź generalnie ma inny sens, niemniej jest dość przydatna w tej mojej części rozmowy z tobą.
„Ja robię swoje i ty robisz swoje.
Ja nie jestem na świecie po to,
żeby spełniać twoje oczekiwania,
A ty nie masz obowiązku spełniania
Moich oczekiwań.
Ty jesteś ty, a ja jestem ja.
Jeśli się spotkamy – to wspaniale.
Jeśli nie – to trudno”.
Ciągle mnie, chłopcze - próbujesz pouczać, strofować, oceniać... T. Capote zauważył: „Miło jest się uważać za lepszego od innych. Ale wypadałoby najpierw udowodnić, że ma się ku temu jakieś podstawy.” Niegłupie to. Należałoby się może nad tym zastanowić? A nie tylko chować się za neurotyczny kokon wielkości.

C)... HIC MULIER ANIA
Kilka jeszcze zdań na temat jak bumerang powracającego „głupiego listu”. Zainicjował „problem” ten, a jakże Nowy i zacytował: „Kilka tygodni temu ukazał się w Głosie anonimowy list - prymitywny, prostacki i glupi”, nie zgadzając się z jego formułą. Powtórzę więc raz jeszcze, to co już raz powiedziałem. Pańskim zdaniem (mówię o Nowym), raczej autorowi listu należy przypisać te cechy, a nie listowi. Być może tak, ale ja jestem ostrożny w wypowiadaniu zdań wartościujących. Nie mam prawa wypowiadać opinii, na podstawie jednostkowego zdarzenia o autorze listu, że jest głupi. Mam prawo powiedzieć, jak sądzę, iż moim zdaniem „list ten jest głupi”. Podkreślam – moim zdaniem – czyli subiektywnym. Został on napisany podczas pewnego stanu umysłu (zaćmienie?), który w mej ocenie odbiegał w tym momencie od tego co nazywa się umownie normą i powstało „dzieło” głupie, prymitywne i prostackie. Mam również pewną drobną nadzieję, iż moja „filozofia” którą tym „wywodem” przedstawiłem, jest w miarę adekwatnym przedstawieniem kawałka mojej „duszy”. Przede wszystkim nie uogólniaj. Przedwcześnie! Ponieważ formuła ta niezgodna jest z kategorią: „Przede wszystkim nie szkodzić”. Będącą nie tylko lekarską formułą! Czuje pan bazę? Po trzech takich listach, zaryzykowałbym jednak stwierdzenie, że ich autor jest człowiekiem głupim, prymitywnym i prostackim...
Hic mulier (ten kobieta) Ania, swoiste alter ego Nowego powiada kompulsywnie: „List to przedmiot, a przedmiot jako taki nie może być głupi. Co pan powie o stwierdzeniu głupia cegła, krzesło itd”. Nic nie powiem, bo przerasta to moje kompetencje i zakres moich poznawczych poszukiwań. Nie jest możliwym prostowanie myślenia Ani, jest to zadanie tak trudne, że nie podejmuję się tego wyzwania. Reprezentuje bowiem Ania tak unikatowy sposób rozumowania, że nie jestem w stanie ją do żadnej szufladki wściubić. Sądzę też, iż swoją głupotą i ograniczonością wprawiała w nieustanne zdumienie swoich nauczycieli i kolegów w szkole. Już podstawowej! Jej opinia z listem związana dotyczy interpretacji na poziomie podmiotu, moja zaś na poziomie przedmiotu. I właściwie tylko tyle! Co to jednak w zasadzie oznacza? Dla niej nic, bo Ania nie jest w stanie tego zrozumieć.

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Czwartek 27-04-2006

2475. 
A)... WEJŚCIE MÓZGU PIERWSZE
„I niech pisze do końca świata, ale na swym poziomie, nie wyżej i nie niżej” – powiada magistracki Nowy do pani Ziuty. Zgodzi się pani ze mną, droga pani Ziuto, że doskonale to czynię. Na swoim, dla siebie właściwym poziomie. Wszak Nowy, jak sam powiada, nic z mego pisania nie rozumie. Czyli krótko mówiąc nadajemy na innych falach. Nie jesteśmy kompatybilni. Niech Nowy zaniesie skargę do dystrybutora intelektu, że go zbyt wysokim obdarzył, i nie jest mojego, niskiego poziomu w stanie zajarzyć...

B)... WEJŚCIE SMOKA
Wtóruje mu dzielnie jego prawa półkula, a jakże, ostatnio nawet w tym samym czasie (co za zbieg okoliczności?) – Ania. Dla niej „najważniejsze jest to, że nie wolno dowolnie fałszować rzeczywistości, dobierać swobodnie dane tak, aby dopasować wynik”. Zaplątała się nieboga w te moje cholerne trzy trójki, przy pomocy których wyraziłem liczbę cztery. Dla niej biduli to fałszerstwo zgoła, „fałszowanie rzeczywistości”, a dla mnie po prostu swoista maniera żurnalistyczna, polegająca na przedstawieni rzeczywistości przy użyciu ciut innego rodzju ekspresji. Mając, jak się okazuje, co nieco inny typ wyobraźni. Podobny typ wrażliwości wyraziłem w skopiowanym wyrażeniu „kosmiczne zmieszanie”. Podobnie byłoby zapewne, gdybym użył formuły cokolwiek staroświeckiej i powiedział, że się zesromowałem (od: sromować – w słowniczku Aniu zapewne znajdziesz!). Reasumując: Jestem zwolennikiem klasycznej koncepcji prawdy, tj. zgodności wypowiedzi z rzeczywistością. Przedstawionej w sposób dla siebie. Czasami czwórkę przedstawiając jako trzy trójki. Dla nadania swej wypowiedzi pewnej wyrazistości, nie fałszowania rzeczywistości. Wyrazistość ta, jak widać - wywołuje polemikę. Czyli jest ok. Tekst był wyrazisty!

C)... SZMER INFORMACYJNY
Życzliwy powiada: „Andrzeju Kleina. Z twoich artykułów można wysnuć jeden wniosek: brakuje panu wiedzy merytorycznej dotyczącej poruszanych przez pana problemów”. Szkoda, że Życzliwy nie powiedział do końca, czy ma na myśli Forum? Bo jeśli tak, to jest pierwszą osobą, która nazwała moje wypowiedzi nie bełkotem, nie odpowiedzią niezrozumiałą, a po prostu artykułem. Jeśli więc rzecz Forum dotyczy, to mój forumiasty sukces pierwszy. Azali jednak, nie powiedział Życzliwy na czym brak wiedzy mojej merytorycznej polega. Przykład może jakiś konkretny zechciał by pan podać? Wypowiada więc Życzliwy zdanie, walor szmeru informacyjnego posiadające. Niestety. Brak odniesienia denotacyjnego (uprzedmiotowienie informacji) zarzut ten unicestwia. Proszę się skoncetrować, wszak o swoistym fantomie rozmawiać nie wypada.

D)... PIES, BO SZCZEKA
Dawny iławianin, który wziął rozwód wcześniej z Iławą, teraz zaś z Kurierem – powiada: „Prawda jest taka (zwracajac się do Jarka Synowca), że masz „psa”, który odszczekuje się wszystkim, a ty to zamieszczasz bezkrytycznie”. Zgoła nietrafna to ocena kompletnie. Pojęcie pies denotuje kategorię służebną wobec swego pana. W moim przypadku, jestem niezwykle autonomicznym facetem, który „szczeka”na własny rachunek, korzystając z życzliwie udzielonego mi tylko podwórka. Trudno jest niezwykle przełożyć toczącą się walkę na zgoła szczekanie tylko. Sądzę, i mam nadzieję, że błędu zbytniego nie popełnię, stwierdzając, że bardziej kąsam, jak szczekam, a niektórych dopadłem już tężcowym chwytem buldoga. Który, nie puszcza – aż do zaduszenia. Mimo, bardzo kulturalnie prowadzonej walki... I wiją się też niektórzy już bardzo, i bielmem im oczy zachodzą niezwykle...

E)... NIETĘGI KOWAL WŁASNEGO LOSU
Poruszyłem Kowalem. Ba, żeby to tylko. Poruszyłem jego miechem kowalskim. Sądzę też w swej zarozumiałości, ze rozbiłem w pył jego argumentację. Argumentację dotyczącą „pewników”, „brakującego ogniwa”, „Freuda”. Kowal był mi potrzeby de facto jako pretekst. Pretekst do wypowiedzi, będącej kawałkiem rzetelnej, rzemieślniczej wiedzy na określony temat. Wypowiedzi dla światłych bywalców Forum, a nie przecież odpowiedzi Kowalowi. Coż czyni Kowal? Bredzi! Nie na temat! Tak jak poprzednio, wykazał elementarną kulturę słowa, tak teraz „gumki puściły”. Mechanizm to wszakże niezwykle prosty. Zadziałał mechanizm frustracji i jej nieodrodnego dziecka - agresji!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Czwartek 27-04-2006

2474. 
Szanowni forumowicze, dajcie spokój panu Kleinie. Ignorujcie facia, niechaj sobie pisze, pisze i pisze. Przychodzi taki wiek, że czlowiek sam do siebie gada, u niego objawia się to pisaniem. Pisaniem dla pisania. Skąd to znam? Bo też mam odpowiedni wiek i łapię się na tym, że z rybami gadam siedząc na łódce.
 dziadek
 Czwartek 27-04-2006

2473. 
Do rudego wiewiora [2464].
Co ty wypisujesz? Ze Kleina to kobitka? Czlowieku na glowe upadles? Tobie juz na tej emeryturze cos zaszkodzilo. Mysle, ze za duzo zjadles tych lizaczkow po tej podwyzce emerytur mundurowych. Oj nudno ci nudno.
 kolega
 Czwartek 27-04-2006

2472. 
Narodziła się nam nowa świecka "tradycja" - burmistrz bez absolutorium, pomimo że RIO wydała pozytywną opinię. Coroczna kompromitacja rady. Przecież za jakiś miesiąc uchwała absolutoryjna i tak zostanie uchylona. Ale lepiej nie udzielić absolutorium i się skompromitować po raz trzeci z rzędu.
 wyborca
 Czwartek 27-04-2006

2471. 
Nooo, burmistrz Iławy też już miał jeden samochód marki Honda, ale niedawno kupił sobie jeszcze jeden. Tylko za co? Z ratuszowej pensji? Czy z tych znikających ulic w Lubawie? (i może gdzieś jeszcze, ale tego dowiemy się z czasem).
Uwaga kierowcy! Jeśli zobaczycie dwie Hondy pędzące po Iławie, to bądźcie pewni, że to Masa-senior ściga się z Masą-juniorem. Ratuj się kto może!
 Anty-Masa
 Czwartek 27-04-2006

2470. 
Nasi posłowie w zadawaniu szyku przechodzą samych siebie - ocenia "Fakt". Pod budynek parlamentu zajedzie wkrótce sześć nowiutkich limuzyn. Zamówiła je Kancelaria Sejmu. - Jedno auto tej klasy kosztuje około 197 tysięcy zł - zdradza Tadeusz Rymuszka, przedstawiciel handlowy Lancii. Łatwo policzyć, że za 6 aut zapłacimy grubo ponad 1 milion złotych. Tylko po co posłom takie samochody, skoro w sejmowych garażach już dzisiaj stoi kilkanaście wypasionych limuzyn - pyta gazeta w artykule "Posłowie kochają luksus".
 czytelnik
 Czwartek 27-04-2006

2469. 
Taki mądry jestes Panie Kleina [2460], to propszę napisać, np. "Ostatni Zajazd w Lubawie". Poczytamy. Stary człowiek, a "może nie morze, a może jeszcze może" - to Pański styl gawędy. Jednak ten człowiek kochał morze pomimo wszystko. A Pan pyta o relację, czyli paralelę? Czasami stonujmy z wymądrzaniem się, bo się ośmieszamy wobec internałtów, choć są anonimowi.
 BOLO-TW
 Czwartek 27-04-2006

2468. 
A moze wyroku nie bylo dzis dlatego, ze nie zdarzyli podrobic wyroku na jeszcze bardziej lagodniejszy? ;-)
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2467. 
Ponoć zamek w drzwiach sali rozpraw się zaciął...
Szukali woźnego, ale akurat tego dnia wziął urlop... :-)
 Socrates
 Czwartek 27-04-2006

2466. 
Kto tym razem się rozchorował?
Pan burmistrz, adwokat czy może protokolantka?
 BOLO

bolo333@op.pl
 Czwartek 27-04-2006

2465. 
Podobno w sądzie jednak nie ogłoszono dziś wyroku burmistrza.
Redakcjo Kuriera, co jest grane?
 Ziuta
 Czwartek 27-04-2006

2464. 
do wpisu 2462:
A skad wiesz ze to Pan? A moze to jakas Pani? :-)
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2463. 
[...][Ocenzurowano]
 Stefan
 Czwartek 27-04-2006

2462. 
Panie Moderator! [-rzy]. Pierwszemu Felietoniście Europy najwyraźniej kończą się tematy. Żeby nie odgrzewał starych kotletów, potrzebne są nowe, zajmujące wpisy na forum, a nie jakieś wierszyki klakierów. Pofolguj pan tej cenzury, bo nudno. Ja wiem, że Andrzej Kleina (Pan) potrafiłby godzinami rozmawiać sam ze sobą, rozkoszując się jakiego to inteligentnego i wykształconego rozmówcę napotkał, ale kto zniesie ten słowotok?
 Kurdupel
 Czwartek 27-04-2006

2461. 
[...][Ocenzurowano]
 sak11

sak11@gazeta.pl
 Czwartek 27-04-2006

2460. 
Garść słodko-gorzkich refleksji.

Do IXI: Czuję się zaproszony na piwo. Dziękuję!

BOLO-TW!: Ty naprawdę sądzisz, że Hemingway mówił o relacjach człowieka z morzem? Wycofuję to co powiedziałem o twojej inteligencji...

NIKUŚ! Rozbroiłeś mnie chłopcze! Czy ty masz kłopoty z erekcją?

Czego rozumieć ZIBI? „Nie to żebym czegoś nie rozumiał, ale zanim człowiek dojdzie do tematu, który go interesuje, to mu się odechciewa szukać” – wypowiedział się rozgoryczony Zibi. Czy Zibi na pewno rozumieć, co ja mówić? Czy może nie rozumieć, ale skoro tak, to znaczy nie, to mnie się nie chcieć powtarzać. Zibi zacząć samodzielnie książka czytać. Zrezygnować z seria: „Poczytaj Zibiemu Mama”. A czego Zibi szukać u mnie? W mój tekst szukać. Coś interesującego szukać? Nie do wiary Zibi! Moja tekst interesująca? I ty mnie nie odpowiadać Zibi! Chyba, że ty się lepiej przygotować. Bo tak, to Zibi robić wstyd Mama! I dlatego Zibi, ty nie nadawać chcieć.

Do pani ZIUTY: Pani Ziuta mnie pyta: „Kto ma interes, kto tak dużo czasu spędza na tym, żeby zamknąć panu usta”? Sądzę pani Ziuto, że dwa ośrodki: magistracki, który zaczął pewne rzeczy sobie uzmysławiać, przede wszystkim zaś tę, że aktualny burmistrz ma ogromna szansę na przegranie wyborów oraz żurnalistyczny, któremu pokazuję jego miejsce w szyku... by „muskułów” „intelektualnych” nie naprężał. Wszak kora mózgowa – w odpowiedmnim wieku – się tylko marszczy.

 Pozdrawiam serdecznie – „nie znikający Kleiniak Andrzej”

nki@nki.pl
 Czwartek 27-04-2006

2459. 
Do wpisu 2441:
Moze te 200 tys. poszlo na adwokata i kombinowanie jak sie z wykaraskac z tej opresji ? Tak mysle, ze pewnie cos jeszcze zostalo... to moze droga powstanie z prywatnej kieszeni ;-)
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2458. 
Do wpisu 2450:
Widze, ze poruszasz ustami, ale Cie nie slysze.
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2457. 
Do wpisu 2454:
A nie robisz ich przypadkiem w nocy ? ;-) Spokojnie, to tylko zart.
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2456. 
Do wpisu 2417:
Glodnemu chleb na mysli ;-)
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2455. 
Do wpisu 2453:
To moze narysowac ? ;-) Hmmm albo moze zrobic kopie planow, dzieki ktorym mialo tam cos stac. Ogolnie utarlo sie, ze to oczy kupuja, wiec pewnie graficzna prezentacja tego co tam mialo stanac, jest - istnieje w papierach.
 rudy wiewior
 Czwartek 27-04-2006

2454. 
Mam chyba zbyt słaby aparat. Za każdym razem gdy zrobię zdjęcie tej ulicy, to na komputerze nic nie widać.
 Robert Swat
 Środa 26-04-2006

2453. 
Witam! Panie Robercie [2444], a może zrobić w wirtualnej wędrówce tę ulicę, którą "wybudował" Masa w Lubawie? Chciałbym zobaczyć jak wygląda coś za 200.000,00 zł, coś czego nie ma. Słabo znam Lubawę, ale taki cud z chęcią bym pokazał link-iem znajomym np. w Polsce czy na świecie. Pozdrawiam.
 iławianin

masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 54
 Iława, Środa 26-04-2006

2452. 
JAK DZIECI WYCHOWAĆ
Myślę, że zamiast kolejnego Instytutu Wychowania za 22,5 milionów złotych - wydawanych na profesorków, czy pedagogów i psychologów w szkołach...
... Niech tedy rodzice baczą, by chłopcy i dziewczęta nie spędzali pierwszych swych lat na próżniactwie; niech się starają dawać im zawsze jakąś pracę, a także niech żądają od nich zdawania sprawy z tej pracy. Jeśli one są przyciężkie i opieszałe, godzi się je zganić słowami, a te, co się obowiązkom mocniej umykają, rózgą pokarać. Powiada król Salomon, mędrzec wielki: "Nie pozwól, by się dziecko uchylało od karności. Od rózgi nie umrze. Bijesz je, a duszę jego uwalniasz od piekła". (Podać autora recepty?)
 owidiusz
 Środa 26-04-2006

2450. 
[...][Ocenzurowano]
 Mike
 Środa 26-04-2006

2448. 
Podaj autora:

"Więc oto idzie papież słowiański, ludowy brat;
oto już leje psalmy świata
Do naszych łon, a chór aniołów kwiatem umiata dla niego tron,
On rozda miłość, jak dziś mocarze rozdają broń"
 owidiusz
 Wtorek 25-04-2006

2447. 
Kto jest autorem tego wierszyka?

"Niedaleko Damaszku
Siedział diabeł na daszku
W kapeluszu czerwonym
Kwiatuszkami upstrzonym"
 owidiusz
 Wtorek 25-04-2006

2444. 
Została uruchomiona Lokalna Wikipedia, czyli encyklopedia, którą mogą tworzyć sami mieszkańcy powiatu iławskiego. Zapraszam wszystkich chętnych do współpracy.
 Robert Swat
 http://www.powiat.ilawa.pl/index.php?option=com_mambowiki...
 Wtorek 25-04-2006

2441. 
WYROK W CZWARTEK!

Proces wreszcie zakończony. Już w czwartek 27 kwietnia Sąd Rejonowy w Iławie wyda wyrok w sprawie Jarosława M., burmistrza Iławy, oskarżonego w tak zwanej „sprawie lubawskiej”, gdzie z publicznej kasy na budowę drogi, której do dziś nie ma, wyparowało 200 tys. złotych.

Przypomnijmy. Prokuraturze Rejonowej w Iławie, pomimo udowodnienia winy burmistrzowi, do dziś nie udało się ustalić, gdzie podziało się 200 tys. zł z miejskiej inwestycji drogowej na osiedlu Rzepnikowskiego w Lubawie, kiedy to Jarosław M. w latach 1998-2002 był tam burmistrzem.

Proces burmistrza co i rusz napotykał na jakiś przeszkody: najpierw adwokat – Andrzej Krygier – okazał się „kłamcą lustracyjnym” (z czego skwapliwie skorzystał oskarżony w odwołaniu), a to na rozprawy nie stawiał się sam burmistrz, a to jego kolejny adwokat, najczęściej tłumacząc się zwolnieniami lekarskimi.

Ostatnio oskarżony Jarosław M. zawnioskował o powołanie świadka Ryszarda Bogdanowicza, przewodniczącego lubawskiej Rady Miejskiej m.in. w latach 1998-2002. Bogdanowicz, człowiek obłożnie chory i przykuty do łóżka, po amputacji nogi, nie stawiał się na rozprawy, więc sąd był zmuszony do przekładania posiedzeń. Przeciąganie sprawy ostatecznie zakończyła... śmierć Bogdanowicza. Został on pochowany 1 kwietnia w Lubawie.

Ostatnia rozprawa odbyła się w czwartek 20 kwietnia. Znowu (sic!) nie pojawił się adwokat Jarosława M., jednak sędzia Andrzej Janowski zakończył postępowanie dowodowe i zarządził wygłoszenie mów końcowych przez strony.

Prokurator Elżbieta Tomaszewska podtrzymała zarzuty aktu oskarżenia. Zawnioskowała o uznanie burmistrza winnym i ukaranie 1 rokiem pozbawienia wolności (w zawieszeniu na 3 lata) oraz pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji publicznych, zaś Jarosław M. podtrzymał, że czuje się niewinny, a na obronę miałby przemawiać jego „dokonania gospodarcze jako burmistrza Lubawy i Iławy”.

Ogłoszenie wyroku sędzia Andrzej Janowski zapowiedział na tydzień później, czyli czwartek 27 kwietnia na godzinę 12:00 w salach Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Iławie.

 Radosław Safianowski, Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Wtorek 25-04-2006

2440. 
Do zibiego [2438].
Zapytaj mądrzejszych od siebie w jakich okolicznościach stawiamy kropkę po mgr, prof, dr, inż, gen, kpt. ("Słownik Ortograficzny", Jodłowski i Taszycki, Ossolineum 1982, s.62.). Kropkę stawiamy wg reguł jw.
Bracie, czy musisz mądralę walić....?
Tymczasem co do "niespełnionego życiowo prof (.) "felietonisty", powinna być właśnie kropka. Zaś "prof felietonista" - już bez kropeczki. Odpowiada Owidiusz w imieniu słabszego.
 Owidiusz
 Wtorek 25-04-2006

2439. 
Wolność prasy, wolność słowa jest obecnie pojmowana w dziwny sposób. Widać to szczególnie na tym forum. "Ja mogę pisać wszystko, co mnie się podoba, a Ty pisz tylko to, co mnie nie dotyka osobiście". Widać to szczególnie na przykładzie "wypowiedzi" dotyczących osoby Pana Andrzeja.
- Jeżeli na chodniku leży gówno, to czy TY musisz w nie wchodzić???
- Jeżeli uważasz, że Andrzej Kleina jest [...], to czy musisz czytać jego teksty???
Po prostu nie kupuj Kuriera! Nie czytaj go w internecie. W ten sposób wyrazisz protest przeciwko jego poglądom, wartościom itp. itd. [i występującym autorom].
Na tym chyba polega demokracja.
Wybory za pasem, krytyczne słowa są zabronione w lokalnej prasie pod adresem urzędu. Ataki na Pana Andrzeja z pewnością przybiorą na sile. "Głosu Lubawskiego" i "Gazetki Romana" już nie kupuję. Mój mały protest przeciwko polityce lokalnej prasy.
Ciężkie jest życie felietonisty.
Pozdrowienia dla Pana Andrzeja Kleiny.
 Roman nie-Dias
 Lubawa, Wtorek 25-04-2006

2438. 
Mgr. to skrót zarówno dla magazyniera, jak i magistra, nieprawidłowy cieniasku. Obydwa powinny być bez kropki.
Do kogo to piszę? Wiadomo. Do niespełnionego życiowo prof
(tu celowo bez kropki) "felietonisty".
 agent zibi
 Wtorek 25-04-2006

2437. 
Ludzie! co jest z Wami? Juz mam dosc czystac o Panu Kleinie, dajcie juz spokoj, co tu wejde to tylko czytam Pan Kleina to, Pan Kleina tamto. Pisac kazdy moze! Jedni lepiej to robia, inni gorzej. Pan Kleina pisze zapewne najlepiej jak potrafii i o tym, o czym mu sie podoba, a to czy zostanie to opublikowane cze tez nie, nie zalezy od niego.
Pan Kleina nie pozostawia pewnych wpisow bez komentarza i to jest zrozumiale, bo kto by pozowolil jakby drogi czytajacy "jechali po Tobie". Pozdrawiam.
 rudy wiewior
 Wtorek 25-04-2006

2436. 
PiSkalizm.
Miało być nowe otwarcie. Miała być nowa szansa dla ludzi energicznych. Dla małych i średnich przedsiębiorców, dla rozwoju i inwestycji, a dzięki nim dla wszystkich Polaków. Miało być mniej państwa, mniej biurokracji i podatków. Mniej zakazów, a więcej przestrzeni dla ludzkiej aktywności. Polska miała rozwinąć skrzydła. I rozwinęła, jeszcze jak rozwinęła. Na lotniskach, z których korzystają tanie linie lotnicze, każdego dnia tłum czeka na odlot. Kierunek - Dublin, Londyn, czasami Edynburg lub Glasgow. Czteromilionowy wyż urodzony w stanie wojennym rozwija skrzydła i odlatuje w dorosłe życie do innych, bardziej przyjaznych miejsc. Polska kreatywna i przedsiębiorcza, ceniąca wolność i samodzielność, krzyczy pełnym głosem na forach internetowych i pomstuje na "solidarną" politykę rządu: "PiS - Powrót do Socjalizmu. Mamy kosmiczych ekspertów, kosmicznych polityków, kosmiczną dziurę budżetową i kosmiczne wydatki. Najlepiej wysłać to wszystko tam, skąd przybyło - w kosmos".
 Beka
 Wtorek 25-04-2006

2435. 
Co jest dalej z procesem burmistrza? Ktoś wie?
 Tarantula
 Poniedziałek 24-04-2006

2434. 
Jak [Pan] Andrzej Kleina jest DOKTOREM NAUK PSYCHOLOGICZNYCH, to ja jestem Kopernikiem.
 MK
 Poniedziałek 24-04-2006

2428. 
Do Andrzeja Kleiny.
„Zastanawiam się, czy „Umyślny” świadomie po mgr postawił kropkę, co oznacza – ni mniej ni więcej w języku polskim – „magazynier”; czy jest to po prostu literówka, a nawet dowód braku wiedzy (maleńkiej wiedzy – na temat kropki)”.
Pije Kuba do mgr. Kleiny - pisze się z kropką, bo w domyśle do magistra.
 umyślny
 Poniedziałek 24-04-2006

2426. 
Andrzej Kleina: Do moich „fanów”!

Jesteście naprawdę wielcy...! Pozwólcie mi być jednak tylko sobą... I pisać o czym chcę, kiedy chcę i dobierać sobie autonomicznie adresata.

Powiada magistracki polonista, że mu „przeszkadza, gdy ktoś używa języka, którego nie rozumie”. Ma prawo tak twierdzić, szanuję to prawo. Dlaczego on jednak nie szanuje mojego prawa do „bełkotu”?

Powiada dalej polonista, iż „większość ludzi nie rozumnie jego [Kleiny] wypowiedzi”. Nie naigrywam się, że w słowie „rozumnie” tkwi błąd ortograficzny, bo rozumiem, że jest to po prostu trywialna literówka.

Nie mam ambicji dotarcia do „większości ludzi”, z tego prostego powodu, iż warunkiem interpersonalnej komunikowalności jest interpersonalna kontrolowalność. Oznacza to po prostu, iż część tekstów nie może być zrozumiała przez osoby, których instrumentarium intelektualne i wiedza znajdują się na poziomie odbiegającym od intelektualnego standardu, który im proponuję. Nie mam z tego powodu dyskomfortu, boleję jednak na tym, że własne braki próbują mnie przypisać. Ale cóż, proza życia...

Polonista magistracki łaskawie powiada też „niech sobie pisze i dorabia do emerytury”. Nie jestem emerytem jeszcze, niemniej dziękuję za wyrażoną dobrodusznie łaskę.

Dzielą nas lata świetlne. Jest polonista właścicielem osobowości kompulsywnej. Każda następna z nim rozmowa, którą mi zaproponuje, będzie musiała zakończyć się z mej strony określoną jego charakterystyką psychologiczną.

Kolejny mój przyjaciel powiada: „(...) można wysnuć jeden wniosek: brakuje panu wiedzy merytorycznej, dotyczącej poruszanych przez pana problemów”. Wyrażenie to jest puste, paralogiczne, niemniej posiada jedną cechę. Jest zdaniem negatywnie wartościującym. Jest zdaniem hipotetycznym, które mój nowy przyjaciel wypowiada z mocą aksjomatu. Na jakiej podstawie? Z jakich dowodów się składa? Tego już nie mówi. Zabrakło mu oddechu – i kilku jeszcze rzeczy...

Kolejny mój nowy przyjaciel też wypowiada zdanie pejoratywnie wartościujące: „To niskie poświęcić się „pasji zarabiania pieniędzy. Taka postawa nie wpisuje się w osobowość mgr. psychologii”. Nie wiem czym jest „osobowość mgr psychologii”. Pominę więc ten wątek.

Powiem jedynie tyle, że nigdy i nigdzie nie powiedziałem, że jestem magistrem psychologii. Z wykształcenia jestem psychologiem. DOKTOREM NAUK PSYCHOLOGICZNYCH. Zastanawiam się, czy „Umyślny” świadomie po mgr postawił kropkę, co oznacza – ni mniej ni więcej w języku polskim – „magazynier”; czy jest to po prostu literówka, a nawet dowód braku wiedzy (maleńkiej wiedzy – na temat kropki).

Podstawowym zadaniem mężczyzny w wieku produkcyjnym jest „upolować sarnę” i łup przynieść do domu. Jest to dowód niezwykłej dojrzałości społecznej wobec tych, którzy mu zaufali. A więc w pierwszej kolejności: żony i dzieci. Praca w szkole tego nie zapewniała.

Egoizm jest pryncypialną cechą rozwojową człowieka w wędrówce przez wieki. Jedną z wielu, co oczywiste... Macie własne zdanie na ten temat? No! To do dzieła!

 Pozdrawiam was dziewczęta i chłopcy. ANDRZEJ KLEINA.

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2425. 
DOBRZE POJĘTA CENZURA
WOBEC WOLNEJ AMERYKANKI

O ile dyskusyjne może być zaliczenie internetu do prasy, o tyle łatwiej zgodzić się, iż informacje podawane za jego pośrednictwem są – w rozumieniu prawa – informacjami podawanymi do publicznej wiadomości. Periodycznie wprowadzane i rozpowszechniane w internecie materiały można traktować więc jako prasę (w rozumieniu ustawy z 1984 r. prawo prasowe).

Ani sposób zapisania pisma, ani rodzaj jego udostępniania nie powinien wyłączać prasy w internecie poza zakres działania ogólnych uregulowań odnoszących się do prasy. To stwierdzenie nie oznacza jednak, iż temu rodzajowi prasy nie towarzyszą nowe pytania i wątpliwości. Dotyczy to np. sprostowania w internecie (czyli reakcję na informację przekazującą wiadomości nieprawdziwe lub nieścisłe).

Publikacje różnych treści na stronach www w pełni wyczerpują przesłanki z art. 54b prawa prasowego. Fakt, ze niektóre z przepisów tego prawa (np. o odpowiedzialności) należałoby zmodyfikować adekwatnie do specyfiki internetu, w żaden sposób nie wyklucza możliwości odpowiedniego ich stosowania. Konsekwencją tego powinno być również przyznanie szczególnej ochrony prawnej publikacjom internetowym na podstawie art. 41. Odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych jest więc wyłącznie w takim zakresie, o jakim mówi wymieniony przepis.

Uwag teraz kilka, dość powierzchownych, o „dobrach osobistych”. Generalnie prawo do krytyki, nie może przeradzać się w formułowanie inwektyw i pomówień. Wolność słowa, nie może oznaczać dowolności korzystania z niej. Za informacje, które zawierają słowa o treści znieważającej inna osobę, odpowiedzialność karną ponosi ich autor. Publikacja anonimowych treści tego typu transferuje odpowiedzialność na właściciela witryny internetowej.

Z umyślnym naruszeniem dobra osobistego (winą jest także zamiar ewentualny, czyli nie puszczenie na forum tekstu obraźliwego; pozostawia po stronie autora odpowiedzialność) mamy do czynienia w sytuacji, gdy sprawca naruszenia ma świadomość szkodliwego skutku swego działania i przewiduje jego nastąpienie i co najmniej nań się godzi (dolus eventualis).

Pojęcie „prawda”, „prawdziwy” – jako terminy prawne wielokrotnie powoływane w przepisach prawa prasowego – podlegają wykładni w świetle tzw. klasycznej koncepcji prawdy, to znaczy: zgodności wypowiedzi z rzeczywistością. Dobra osobiste są naruszone, gdy informacja jest nieprawdziwa. Zważyć jednak trzeba, że materiały prasowe zawierają nie tylko informacje, które ocenia się w kategoriach prawdy bądź fałszu, ale również krytyczne wypowiedzi wartościujące, które nie mogą przekroczyć granicy naruszania czci, czy też zniesławienia.

Kilka jeszcze uwag o rzekomej „cenzurze” stosowanej – zdaniem „ocenzurowanych” – przez redakcję Kuriera, czyli właściciela strony internetowej.

Celem redakcji, między innymi, było stworzenie swobodnej formuły Hyde Parku, ale w granicach dozwolonych prawem i nie będących łamaniem norm współżycia społecznego, będących – bądź co bądź – uzupełnieniem norm prawnych.

Kompletnym nieporozumieniem kilku internautów jest to, iż wydaje się im, że na forum Kuriera można mówić wszystko. Można mówić na pewno, że Ziemia jest płaska, można mówić, że godłem Polski jest kaczor. Nie można mówić natomiast, że „Kowalski” jest złodziejem, „Wiśniewski” – pedofilem i psycholem, a „Pawłowska” – dziwką. Wypowiedzi tego rodzaju są i będą odrzucane automatycznie.

Kolejne inwektywy pod adresem moderatorów są wyrazem nie mającej szans na spełnienie agresji.

Wprowadziliśmy zabezpieczenia na serwerze, które między innymi powodują, że dany wpis – choć od razu widoczny na monitorze wpisującego – dla całego internetu będzie widoczny dopiero po sprawdzeniu go przez dyżurnego moderatora.

 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 http://www.kurier-ilawski.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2424. 
Z wieloma zarzutami na swój temat, a konkretnie moich rzekomych wielu dysfunkcji psychicznych, ze szczególnym uwzględnieniem intelektualnych, że o moralnych nie wspomnę (taki wręcz podręcznikowy ze mnie, podobno lombrosowski, typ psychopatycznego głupka i mordercy) – sądzę, iż się uporałem. W atmosferze dużej kultury słowa i logicznej precyzji przeprowadzonych.

Raz bodajże, dość nieśmiało ujawniłem dlaczego z tak miernymi polemistami dyskutuję. Powiem raz jeszcze, zdecydowanie. Pomógł mi w tym niezwykle jeden z internautów, który zechciał zauważyć, iż mój wpis (y) jest tak długi, że nikt się nie połapie po co była ta odpowiedź. A może o to chodzi?

Rozczaruję internautę. Moje odpowiedzi, te dłuższe właśnie, czyli w zasadzie wszystkie, nie były definicyjnymi odpowiedziami wprost na konkretne pytanie, czy nawet globalny atak. Ataki te były dla mnie formą bodźca intelektualnego, który wyzwalał we mnie chęć stworzenia czegoś, co (ryzykując w tym miejscu protesty specjalistów), nazwałbym umownie esejem psychologicznym o określonej objętości, co dla pewnej, niewielkiej – jak sądzę – części internautów, było zadaniem ponad siły.

Nie było moim więc zamiarem pogmatwanie (poprzez obszerny tekst) swej wypowiedzi, (bo nie przecież odpowiedzi), ażeby specjalista od czytania napisów na naklejkach spożywczych pogubił się przy czytaniu. Tej kategorii czytelników nie pomoże nawet krótki tekst. Ale wszak sam Schopenhauer twierdził, że „ludzie mają prawo być głupimi”. A z klasykami się nie dyskutuje! Albo się ich nie czytuje!

Wszystkim ze mną „dyskutującym” znak pokoju przekazuję... Niech LOGOS ma was w opiece!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2423. 
Kowal (2420). Przeczytaj jeszcze raz uważnie co napisałeś. Sam jesteś nielogiczny.
Moim zdaniem "wywody" Andrzeja Kleiny znajdują się na poziomie dla laików - i dobrze, bo laicy nie są i nie muszą być specjalistami od psychologii, bo takich laików jest w Iławie i okolicach aż 95 - a nawet 99 procent. Sądzę, że gdyby Pan Kleina wszedł na poziom specjalistyczny to wtedy byłoby dramat, bo tylko specjaliści zrozumieliby ten język.
Ja lubię go czytać. Jest trudny, ale ma wiele do powiedzenia. Nie z wszystkim się zgadzam, ale o wielu sprawach mówi bardzo ciekawie. Przypomina mi trochę filmowego dziadka, który wskoczył w skóry i jedzie Harleyem przez miasto. Gdybym spotkał go osobiście, to na pewno zaproszę go na piwo. I byśmy sobie pogadali. I chyba, tak czuję, że nie odmówiłby.
Pozdrawiam Panie Andrzeju!
 ixi
 Poniedziałek 24-04-2006

2422. 
Panie Kleina. Chłppcom z magistratu dodaje pan energii.
Tak trzymać !!!
 Kuba
 Poniedziałek 24-04-2006

2421. 
Raduniu kochany! [2419].
Bolo-TW nie raz już zawitał do paranoików z przychodni. Nie dali mu rady. Jego tępy łeb nie nadaje się do psychterapii. Okaz niepowtarzalny w przyrodzie. Może Ty, Raduniu, spróbujesz?
 bolo-tw
 Poniedziałek 24-04-2006

2420. 
Panie Andrzeju (wpis 2397). Takie wywody może Pan wciskać, nie obrażając nikogo, czytelnikom Kuriera Iławskiego i innych lokalnych gazet. Nikt takiej argumentacji nie potraktuje poważnie np. w pismach specjalistycznych, gdyby cudem udało się Panu coś tam zamieścić.
Tak się złożyło, może Pan w to nie uwierzy, ale Poza Panem są jeszcze ludzie, którzy co nieco czytają i nie jest to bynajmniej lokalna prasa. Jednak takich bezsensowych, oddalonych od rzeczywistości, zarówno tej naukowej, jak i zwykłej – życiowej, jeszcze nie widziałem.
 Kowal
 Poniedziałek 24-04-2006

2419. 
Do BOLO-TW [2417].
W Iławie jest przychodnia psychiatryczna.
Może się tam wybierzesz, co?
 Radek
 Poniedziałek 24-04-2006

2418. 
Obawiam się, że moja odpowiedź będzie negatywna [2410]. To, o co Pan pyta, odsyła do złożonej wiązki problemów, z których każdy właściwie jest opowieścią samą dla siebie.

To, co mnie interesuje, to w gruncie rzeczy ów fundament kulturowy – sposób, w jaki tworzymy życie społeczne; sposób, w jaki rozwiązujemy problemy, w jaki budujemy instytucje społeczne i reguły wyrażania i dostrzegania problemów. Czyli to, co nas wciąż różni od doświadczeń zachodnioeuropejskich - wizja państwa i model porządku społecznego. Krótko - pewien poziom wrażliwości, którego wciąż nie dostrzegam.

Operował bym raczej pojęciem „brudnej wspólnoty” jako kategorii opisującej ową niemożność budowania wspólnoty rozumianej choćby w ramach rewolucji nominalistycznej, która dokonała się wewnątrz chrześcijaństwa gdzieś w XIV wieku na Zachodzie Europy. Wspólnoty, której filarami były instytucje z jednej strony i pewien typ etycznego indywidualizmu z drugiej strony.

My wciąż nie traktujemy prawa i procedur społecznych jako zasad zbiorowego działania. Władza – lokalna również – traktuje prawo jako instrument podporządkowany woli, a nie jako coś, co ma własną logikę. Władzę i prawo odbieramy w kategoriach statusowych, jako sytuację, w której człowiek panuje nad człowiekiem. To powoduje, że nie rozumiemy dostatecznie dobrze wspólczesnego typu władzy. Nie rozumiemy, że władza do zdolność do zachowania sterowności, zdolność do koncentracji energii i woli do realizowania złożonych celów.

Wystarczy spojrzeć na sposób w jaki funkcjonuje tzw. lokalna wspólnota. To jest również to, co zawsze wzbudza we mnie uśmiech - owo budowanie IKON lokalnego samorządu, lokalnej „wspólnoty”.

Bo pytanie brzmi: nie ile lamp i chodników z polbruku zostało wytworzonych w czasie 12-letniej (na przykład) kadencji, a pytanie brzmi: czy sposób w jaki sprawowano władzę lokalnie przyczynił się do budowy wspólnoty, wspólnotowych instytucji? Czy te działnia były swoistym lepiszczem rozproszonej energii społecznej czy odwrotnie?

Krzywa przeciętna – zrównanie w dół do realiów dawnego zaboru rosyjskiego. Godzimy się na bylejakość, na zanik instytucji publicznych, bo wśród wielu zwyciężyło przekonanie, że w tym kraju można przetrwać tylko w oparciu o indywidualną strategię i to tylko doraźną, obliczoną na krótką metę. To taki rodzaj indywidualizmu, który niszczy to, co zbiorowe, co robiono w imię wspólnego dobra.

Gdzie podziała się etyka odpowiedzialności? – owo silne poczucie indywidualnej odpowiedzialności, które pociągało za sobą posiadanie wiedzy o tym, jak wspólpracować ze sobą dla wspólnych celów i tworzyć instytucje dla przetrwania.

 Janusz Ostrowski
 Poniedziałek 24-04-2006

2417. 
Do Andrzeja Kleiny.
Kiedyś kolega mój, zobaczywszy literaturę w witrynie pewnej ksiegarni, paaaaaaaaatrzy... i czyta: "Stary człowiek a morze...". Myśli sobie: stary, a... (może) - fonetycznie wsio ryba! Czyta i czyta, a tu nic. W końcu wykapował, że chodziło o relacje człowieka z morzem. Podobne jak człowieka z dzwonnicą.
Pomiędzy nami te same relacje.
 BOLO-TW
 Poniedziałek 24-04-2006

2416. 
LUBAWA S.A., spółka notowana na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, wygrała przetarg Ministerstwa Obrony Narodowej na produkcję namiotów wojskowych dla polskiej armii. Wartość zamówienia wyniesie około 30 mln zł. Jest to największy w historii firmy 5-letni kontrakt, obejmujacy dostawę sprzętu logistycznego na potrzeby wojska.
 Piotr Rozbiecki, Rowland Communications
 Poniedziałek 24-04-2006

2415. 
Nikuś sie wkurzył, nie na żarty!
Co takiego złego było w tekście, że ocenzurowano? Nikuś to kultura, ale może zdażyć się, że walnie po głazach Szanownemu Andrzejowi. Niech Andrzej , wasz redakcyjny mądrala, powie prawdę o sobie... A wy zaraz cenzura, bo sporostował ktoś jego papiery psychologa. Oj nieładnie zachowujecie się.
Ale Niki wybacza wam.
 Nikuś
 Poniedziałek 24-04-2006

2414. 
Gdzie wolny głos? Tam, gdzie barany beczą? Porąbało wszystkich na tym forum. Ale bawią sie chłopaki z Kleiną. Ale jaja! Jak łatwo znaleźć jelnia, nieprawdaż? (ocenzurować... Panie [...])
 kęs
 Poniedziałek 24-04-2006

2412. 
Pytanie do Pana Andrzeja Kleiny. Jak to jest, Panie Andrzeju, z tymi Szwedami w Lubawie? I co Pan sądzi o ich wejściu do Iławy? Na ile jest to realne? I na ile jest to, Pana zdaniem, opłacalne dla Iławy? Sprzeczne opinie słychać dookoła. A co się mówi na ten temat w Lubawie? Pan jest tam najbliżej. Z resztą niedawno rozmawiał Pan ze Szwedami. Proszę o wypowiedź w tej sprawie.
 BOLO

bolo333@op.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2411. 
[...][Ocenzurowano]
 Andrzej W.
 Poniedziałek 24-04-2006

2410. 
Demonoja – Panie JANUSZU OSTROWSKI! [2302]

Wpadła mi w oko, w oknie wystawowym księgarni wystawiona niewielka książeczka pt. „Kaprysy starszego pana”. Kupiłem ją z lotu, bez przeglądania, bo myślałem, nie ukrywam, że o seksie będzie, a przynajmniej o jakim tet a tet, gościa w moim wieku. Trochę było, nie powiem, ale jednak tym wątkiem byłem rozczarowany. W pewnym miejscu się jednak podnieciłem... Autor zastanawiać się zaczął, czy demokracja to dobre słowo. Czy polski demos, ten dzisiejszy ludek, tłum neurotycznych konsumentów, ogłupiały od oglądania telewizji, nie czytający książek, ta chmara skołowanych ofiar polityki, czy ten demos obolały chce demokracji?

I konstatacja porażająca. Jeżeli demokracja oznacza wspólną odpowiedzialność, konstytucję, wybory, prawo, społeczeństwo obywatelskie, przeżywanie wspólnoty itd., itp., to my Polacy, ten ludek specyficzny, taką demokrację w nosie mamy.

Jeżeli jednak, zdaniem autora Jacka Bocheńskiego raz jeszcze demokracja znaczy „pierwsi lepsi staną na czele”, „mali będą wielcy”, „nieokrzesani załatwią ogładzonych” (nie ukrywam, że ciekaw jestem, czy Internetu to przypadkiem nie dotyczy), „brzydule wygrają z pięknymi”, o to wtedy ludek się ożywia. To zawsze go podnieca.

I stanął autor na wysokości zadania, starając się wymyślić dla tych uczuć i gustów ludowych, trafniejszą nazwę jak grecka demokracja, pochodząca od demos (lud) i kratos (władza). I wymyślił. Wymyślił „demonoja”. Od pierwotnego noos (umysł). Czyli mamy zamiast demokracji demonoję, czyli ludową umysłowość.

Czy demonoja, panie Januszu, może stworzyć wspólnotę? Oto jest pytanie? Czy demonoja jest zainteresowana kontraktem potencjalnym magistratu ze Szwedami? Czy demonoja się zmartwi, że burmistrz Maśkiewicz 5 baniek, ich demonoji baniek - dorzuci Szwedom do interesu? Żeby mieć tylko kartę przetargową podczas wyborów? Nie ona, co oczywiste, a Maśkiewicz. Czy demonoję interesuje zasypanie basenu w Lubawie? Czy demonoję cokolwiek w przestrzeni publicznej interesuje?

Ja wiem, panie Januszu. Pierwszy polski Big Brother demonoję polską zjednoczył. Bez mała jak ongiś PZPR. Ludzie wszak chcą igrzysk. A mieli nadzieję, że zobaczą wielki pokaz porno. Czy chcą odpowiedzialności? Za dobro wspólne? Okazja do wypowiedzi dla tych wszystkich, mnie pouczających. Że tylko fale jeziora grabię. Albo, że forum Kuriera to teatr jednego autora.

Zależy mi na pana jednak wypowiedzi, panie Januszu...

Nie ukrywam, że ciekaw jestem również, co sądzi na ten temat mój kumpel redakcyjny Bolo TW. Nuże do dzieła – Bolo TW też... Wszak, powtarzam za tobą, że potrafisz nabazgrać...

 Pozdrawiam serdecznie. Andrzej Kleina.

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2409. 
Do Bola TW.

Stwierdziłeś niedawno, że nawet ty, zwykły prostaczek, były TW, potrafisz nabazgrać. Mam przeto prośbę. Wyraź swą opinię na poniższy temat. Możesz nabazgrać!

Pewien duchowny przygotowywał się do kazania o zbawieniu, kiedy nagle nastąpiła powódź. Parafianie przybiegli do kapłana proponując pomoc, ale on odmówił, twierdząc, że wierzy w Pana i Jego pomoc. Woda wznosiła się coraz wyżej. Kapłan musiał uciekać na dach domu, a potem na dzwonnicę. Nie skorzystał z pomocy szalupy i policyjnej motorówki. Głęboko wierzył w pomoc Boga. Zginął w powodzi. Po drugiej stronie życia zgłasza pretensje do Stwórcy, dlaczego pokpił sobie z jego bezgranicznej wiary i nie wybawił go z opresji. Pan Bóg odrzekł mu: przecież wysłałem po ciebie trzy łodzie ratunkowe...

(Prostą tę historię, podaję za A. de Mello).

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2408. 
Do Nowego, Synka i innych bytów tożsamych.

Zadaliście mi niedawno zagadkę! Była to zagadka dla inteligentnych. Odpuściłem więc! Wpis zaczął się w ten sposób: „Załóżmy taki teoretyczny przypadek”. Zadrżałem! Reprezentuję „opcję” praktycznych przypadków. Najczęściej swoistych case study. I takowym studium przypadku jawi mi się powyższy, sprowadzony do jednego bytu osobnik. To nie jest „czysta teoria”, a bezwzględna praktyka. I lubawian przeto pytam: „czy on kogoś wam nie przypomina”?

Człowiek, który nałogowo musi odczuwać swą wyższość, trudno znosi jakikolwiek cudzy autorytet. Silniejszy nieprzyjaciel łatwo prowokuje do walki. Choćby nawet bez widoków zwycięstwa. Sam fakt podjęcia walki z wrogiem zdecydowanie mocniejszym podnosi go we własnych oczach. Przeciwnik równy na oko korci go tym bardziej. Przeciwnik widocznie słabszy często może liczyć na jego wspaniałomyślność. W przyjaźni zmierza do własnej przewagi, najchętniej otacza zerami... A zera, jak powszechnie wiadomo, nie cierpią innych liczb.

Skłonność do podwyższania samego siebie i nałogowo występujące w kimś poczucie własnej wyższości dysponują często tak, że ktoś nie robi sobie z drugim wiele ceremonii, zachowuje się tak, jakby miał prawo do ograniczania swobody innych, do robienia im uwag, dawania nieproszonych wskazówek, odbierania jednostronnych objawów czci i sympatii.

„Panie Kleina, pan nie rozumie co pan pisze. Panie, tego pana pseudo intelektualnego bełkotu nie mogę już czytać. Jak pan nie rozumie, to do podstawówki. Pisze pan brednie. Ty partaczu. Pan jest schizofrenikiem. Pan jest paranoikiem. Pan jest poważnie zakompleksiony. Teksty pana są niezrozumiałe”.

Uff! I lubawian pytam: Kto to może być? Chociaż co to za zagadka. Kilkakrotnie chłopca na forum nazwałem przecież z imienia i nazwiska...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2407. 
[...][Ocenzurowano]
 Nikuś
 Poniedziałek 24-04-2006

2406. 
[...][Ocenzurowano]
 iławski fanatyk
 Poniedziałek 24-04-2006

2405. 
Jak zwał tak zwał ZIUTA [2403], ale to tylko na twoim poziomie. Pozostali wolą jak sądzę unikać podejścia jak „zwał tak zwał”, bo wtedy wszystko staje proste, nijakie, byle jakie, a nie wolno do tego dopuścić, trzeba przynajmniej próbować trzymać poziom. Na razie muszę przyznać, tacy jak ty „jak zwał tak zwał” jesteście górą, niedługo będziecie mieli swojego wicepremiera Leppera. Ale tak jak napisałam trzeba przynajmniej próbować wyplenić prostactwo z życia publicznego. Czy się uda? NIE WIEM.
 Ania
 Poniedziałek 24-04-2006

2404. 
Panie Kleina... W komentarzu 2382 obnaża się pan. Obnaża się pańska niewiedza psychologiczna.
Przytoczona przeze mnie definicja "powodzenia życiowego", którą określił pan, że jest "tak pusta, że aż boli", została zaczerpnięta od doktora nauk humanistycznych Daniela Golemana, wykładowcy Uniwersytetu Harvarda w USA, redaktora czaspoisma "Psychology Today". W swojej pozycji z 1997 roku dokumentuje najnowsze badania naukowe burząc dotychczasowe poglądy na rolę intelektu w odniesieniu do życiowego sukcesu. [...][admin: i po co znowu te inwektywy?]. Próby interpretacji niektórych pojęć (empatia, samoświadomość) nie przyniosły by panu tyle wysiłku myślowego. Jak również dowiedział by się pan z pierwszej ręki [...][admin: znowu naruszasz dobra osobiste rozmówcy zdefiniowanego według prawdziwych personaliów], dlaczego pisząc wywołuje pan agresję u internautów.
Na te i wiele innych pytań znajdzie pan odpowiedż w pozycji "Inteligencja emocjonalna" Daniela Golemana.
Zwracam panu uwagę, że w SP w Lubawie w czasie, kiedy pan "dobrowolnie porzucił pracę", pracował Standara, ale nie Edmund oraz pracowało wielu innych nauczycieli.
 Przyjaciel Stach
 Poniedziałek 24-04-2006

2403. 
Ania [2399] pisze: "List to przedmiot, a przedmiot jako taki nie może być głupi". Skąd ty się urwałaś kobieto?!!
W języku polskim pełno jest takich przenośni, czy raczej uproszczeń - jak zwał tak zwał. Czytaj uważnie i nie wyciągaj słów z kontekstu. Też uważam, że takie czepianie się Pana Kleiny jest już nudne, a nawet żałosne.
 Ziuta
 Poniedziałek 24-04-2006

2402. 
Panie Andrzeju Kleina! Szanowna Redakcjo! Dajcie już spokój z eleboratami, bo nudno strasznie na tym forum się dzieje!
 znudzony
 Poniedziałek 24-04-2006

2401. 
Od Wiesia do Kleiny! (Bolo TW, Umyślny i Owidiusz).
Aaaaa tam, cicho byyyyyyć! Znamy się jak łyse konie.
 Nikuś
 Poniedziałek 24-04-2006

2400. 
Do "gadzin" maści wszelkiej. A szlag by WAS wszystkich trafił z tym "przekomarzaniem". Niech WAS gęś kopnie! Na grypę zarażona. Lepiej by wam zrobiło wskoczyć na wielocyped, pojechać na Daule (Dół) i posłuchać wrzasku żurawi. Odjazd sprzed ratusza - z błogosławieństwem burmistrza - w każdy poniedziałek, godzina 16:30. Organizuje... niżej podpisany.
 kęs
 Poniedziałek 24-04-2006

2399. 
Ktoś powie, że się czepiam, ale myślę że od osoby która chce być redaktorem należy więcej wymagać niż od kobietki zajmującej się praniem, jakby to Pan Kleina powiedział. I cóż to czytamy w wypowiedzi 2398, która dowodzi, że Pan Kleina dalej nic nie rozumie.
„Genialny Logik z magistratu – powiadając, że „list nie może być głupi, a tylko człowiek” – zapewne zarzuci też pani, że popełnia pani błąd, nie mówiąc o mnie, że jestem zajadły i pełen nienawiści, bo artykuł taki być nie może”.
List, Panie gazetowy geniuszu, to przedmiot, a przedmiot jako taki nie może być głupi. Co Pan powie o stwierdzeniu głupia cegła, głupie krzesło, itd.? Dopiero z treści listu wynika co sobą reprezentuje autor.
Inaczej jest z wyrazem „treść” czy „artykuł”. Artykuł nie istnieje samoistnie. Musi zostać napisany i OPUBLIKOWANY (wygłoszony). Może być w gazecie lub internecie. A więc jest to wyraz przemyśleń autora i jako taki może być głupi, bo mówimy tu o tekście czy artykule konkretnego autora - nie o przedmiocie.
LIST - wodzu gazetowy, to przedmiot, który posiada treść, choć w skrajnym wypadku może być pusty bez treści. To teść list decyduje o tym jaki on jest.
 Ania
 Poniedziałek 24-04-2006

2398. 
TAKIE SOBIE POGADUCHY.

Bite 2 lata temu, pierwszą garść internetowych opinii na mój temat przyniósł mi mój kumpel Stachu. Internetowe określenia, którymi obdarzyli mnie neurotyczmi zwolennicy mojego „milczącego polemisty”, przypominały mi praktykowany w Afryce Południowej zwyczaj chrzczenia mianem „komunisty” każdego, kto krytykował apartheid.

W Iławie natomiast, „dotknięcie” guru grupy specjalnej troski (tak ich wówczas nazwałem) powodowało histeryczne reakcje i niosło za sobą takie określenia, jak: „pajac, szmata, kretyn, debil, dureń, prowincjonalny gad, chory psychicznie, zero, wymoczek, śmieć”... Przeprosiłem nawet twórców tych określeń za to, że wymieniając całą baterię tych określeń, mogłm coś pominąć.

Władysław Witwicki, genialny psycholog, a także etyk, filozof, tłumacz i komentator dialogów Platona i Lukiana, artysta plastyk (i wiele, wiele więcej...) zauważył:

„Bardzo często objawem walki w stosunkach osobistych są afronty i obelgi. Najłatwiej o nie na tle niskiej kultury osobistej. Spotyka się je najczęściej w kołach dorożkarzy, prostytutek, w prasie politycznej oraz w psychopatii w stanie podniecenia. Zjawiają się wtedy, gdy człowiek niecywilizowany czuje się zagrożony w swym poczuciu mocy istnieniem lub zachowaniem się innego człowieka. Człowiek który robi komuś afronty lub rzuca obelgi, usiłuje instynktownie poniżyć w ten sposób przeciwnika w oczach własnych, w oczach otoczenia i w poczuciu samego przeciwnika... Dlatego zaczyna mu wymyślać”.

Czy opinia Witwickiego po 80. latach jest zdezaktualizowana, czy raczej jest aktualna? Mogę potwierdzić z mocą, że jest aktualna, czyli jest wręcz uniwersalna. Odczuwam to na własnej skórze.

Aktualni moi wrogowie, zgrupowani w dwóch ośrodkach, zbliżonych do magistratu lubawskiego i nowej iławskiej gazetki propagandowej (wybory już na jesieni), używają sobie ile wlezie. Jestem nazywany schizofrenikiem, paranoikiem, facetem zakompleksionym, bankrutem, łobuzem, pseudo-inteligentem, frustratem, bełkotem i wiele, wiele więcej, że wymienię te pierwsze z brzegu. Nie ma z ich strony nawet próby merytorycznej polemiki. Są tylko plugawe obelgi, pokrzykiwania, próby zdeprecjonowania, poniżenia.

Jeśli wierzyć Witwickiemu (ale przecież nie tylko!) ludzie mało cywilizowani, schowani szczelnie za parawanem nietykalności, jaką daje im występowanie anonimowe w internecie, poczuli się zagrożeni. I walą na lewo i prawo. Na oślep, przed siebie i za siebie. Czujcie się chłopcy zagrożeni, bo ja naprawdę zagrażam waszej egzystencji. I nie przemawia przeze mnie w tej chwili mitomania i megalomania. Czujcie się zagrożeni, bo naprawdę jesteście zagrożeni.

Zwróćcie tylko uwagę na jedno, że ciągle rozmawiam z wami „z klasą”. Na argumenty. A, chyba już nie powinienem. Nie jesteście partnerami w dyskusji. Jesteście po prostu... tuzinkowymi chłystkami. Budzicie we mnie coraz większy wstręt i obrzydzenie. Jak fekalia!

I jeszcze jedno! Pisałem o tym niedawno w Kurierze – co prawda w innym kontekście sytuacyjnym. Wasze obelgi (również te ocenzurowane), poprawiają wam samopoczucie. Jeżeli taki „itek” zwraca się do mnie „ty psyhologó!”, popełniając z premedytacją dwa błędy ortograficzne – to jest to prognostyk tego, co czeka mnie dalej w jego kloacznej wypowiedzi. Formułą tą, wypowiada i powiela tęsknotę „człowieka plemiennego”, który na kukle wroga dokonywał aktów okrucieństwa, przed bezpośrednim z nim spotkaniem podczas potyczki. Ponadto, chce w ten sposób mnie znieważyć.

I tutaj ma pecha. Odmówienie mi wartości i próba zranienia mnie napotyka na szczelny mur, ponieważ ta forma zniewagi jest przeze mnie nieodebrana i nieprzeżyta. A brak przeżycia zniewagi, to po prostu brak zniewagi. Dlatego też – nie wnoszę o ściganie przestępstwa.

Moja nowa „znajoma” – pani Ewa z wpisu 2321 – powiada o moich tekstach, że są „zajadłe i pełne nienawiści”. O ile dotarła pani, zapewne przez pomyłkę, do tego miejsca, a może zechciała się pani zapoznać z innymi moimi też wypowiedziami internetowymi – proszę raz jeszcze zważyć swój sąd. Ja wiem, nie jestem wart pani czasu, ale może jednak.

Genialny Logik z magistratu – powiadając, że „list nie może być głupi, a tylko człowiek” – zapewne zarzuci też pani, że popełnia pani błąd, nie mówiąc o mnie, że jestem zajadły i pełen nienawiści, bo artykuł taki być nie może...

Może wypowiedziałaby się pani na ten temat? Proszę to rozważyć. Przed wyjazdem na łono przyrody!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2397. 
Do kowala (2344).

Są ludzie którzy dojrzewają do głupoty jak pomidory do czerwieni. Jest to ich naturalny kolor „ochronny”. Intelektualny kaliber wielu wypowiedzi na forum „Kuriera” w związku z tym - niestety, w tym również na mój temat - jest, wyznaję, upokorzeniem. Dla mnie! Dlaczego więc próbuję „rozmawiać”? Bo wierzę (mimo, iż to nie religia), że na forum zaglądają też ludzie inteligentni, światli, żyjący intensywnie własnym życiem, ciekawi... I to dla nich piszę, bo przecież nie dla tego zbioru chłystków, którzy czytają etykiety spożywcze (moje im odpowiedzi to tylko pretekst!). Piszę też dla siebie, bo uważam, że to niezwykle rozwija, poszerza horyzonty, uczy pokory...

Odpowiedź Kowala jest inna. Jest pewną próbą polemiki. Co prawda kryje się za nią niezbyt pogłębiona formacja intelektualna, ale jest jednak inna. Rzeczą charakterystyczną, co mnie absolutnie nie dziwi jest to, że „rozmówcy” moi nie dyskutują o problemach, które poruszam, a przypuszczają frontalny atak personalny na mnie. Przypuszczam nawet, że w większości przypadków nawet moich tekstów nie czytają, wystarcza im moje nazwisko - i to samo w sobie powoduje agresję i frontalny atak. Ich atak jest dla mnie inspiracją. Żeby coś powiedzieć. Nie im przecież jednak. Tym właśnie - kulturalnym, krótko mówiąc oświeconym.

Myśl Freuda stanowi dla mnie ogromną wartość zarówno emocjonalną, jak i intelektualną. Zareagowałem na wypowiedź internauty, który użył formuły „wyświechtany” Freud. Podzieliłem się uwagami na temat Freuda, ale nie tylko. W swej subiektywnej ocenie, niekoniecznie prawdziwej, był to jeden z moich lepszych, opublikowanych tekstów, a było ich już około 200 (o ile istnieje w ogóle kategoria: „mój dobry tekst”).

Zareagował więc kolejny internauta, Kowal właśnie! Pozwolę sobie na replikę!

Ja, nie jestem głosicielem PRAWDY! Ja, przedstawiłem tylko swoje subiektywne uwagi, będące pokłosiem rzetelnej, rzemieślniczej, mało odkrywczej wiedzy na ten temat. Kowal, mimo sporej kultury słowa, nie dyskutuje ze mnie o pryncypiach, które poruszyłem. Ja nie przedstawiałem, mówiąc o trzech zjawiskowych wydarzeniach w dziejach ludzkości, aksjomatów. Ja tylko przedstawiłem humanistyczną ocenę tych wydarzeń. Powiedziałem więc: Kopernik: dowiódł (podkreślam: dowiódł!) Darwin: zmusił (sic!), Freud: ukazał (sic!). Powtórzę: nie powiedziałem, że Darwin i Freud, cokolwiek dowiedli. Mimo to, Kowal dokonując „nadinterpretacji” (to jego określenie), przypisuje ją mnie, co nie jest prawdziwe i właściwe.

Nie jest istotne, co „po drodze” znaleźli współcześni naukowcy w teorii Darwina. Kowal podkreśla, że to tylko teoria, a nie „PEWNIK”. Popełnia Kowal elementarny błąd przeciwstawiając teorię - pewnikowi. Jest to dowód na to, że Kowal nie rozumie, że teoria w nauce, to nic innego jak zbiór praw, definicji, ale i też hipotez, czyli „nie pewników”, innymi słowy - założeń opartych na prawdopodobieństwie, a wymagających sprawdzenia. To wiedza wyjaśniająca określone dziedziny zjawisk, w odróżnieniu od praktyki, z którą jednak w związku pozostaje.

Żył Darwin bardzo długo, ale wszystkiego nie zdążył zweryfikować. I nie chodzi tutaj tylko o „brakujące ogniwo”. Konrad Lorenz w genialnej książce „Tak zwane zło” (dla wielu bardzo kontrowersyjnej) traktującej o agresji wewnątrz gatunkowej wypowiedział, być może prorocze słowa: „Tak długo poszukiwane ogniwo pośrednie między zwierzęciem a prawdziwie ludzkim człowiekiem - to właśnie my”. Czyli my - współcześni ludzie! Ja i Kowal też!

Nie zrozumiał też niestety Kowal intencji mojej - wplatającej Freuda w trójkę geniuszy. Nie jest istotne, czy część jego myśli jest błędna, czy też nie. Ja powiedziałem tylko to, i tylko to, że „ukazał” Freud coś niezwykle ważnego dla ludzkiej egzystencji. Nie jest właściwym mówienie, że „jego teorie (jakie?) są przez „świat nauki” (jaki świat?) uznawane w takim samym stopniu, jak i odrzucane i negowane (pół na pół?). Już w jego czasach, Carl Gustav Jung, namaszczony przez samego Freuda na swego następcę - odwrócił się od swego Mistrza, tworząc własną teorię. Podkreślam teorię, czyli również w pewnej swej części - kategorię zdań przypuszczających. Podobnie uczynił kolejny wielki dysydent - Alfred Adler, również zapładniając nurt epoki niezwykłymi stwierdzeniami. Byli też inni geniusze myśli. Był Sandor Ferenczi, była Karen Horney, był Erich Fromm. Wszyscy garściami czerpali z Freuda i ... konstruowali swoje, zapładniające nurt humanistyczny - teorie. Wśród tych wielkich lekarzy duszy, największym, najwszechstronniejszym, tym , który pierwszy wprowadził największy „zamęt” był Freud. I tylko to chciałem powiedzieć. Nie chciał tego Kowal zrozumieć! A może raczej nie mógł!

Reprezentował Freud ogólną tendencję do przekształcenia psychologii w antropologię, mówił o podświadomości i czynniku seksualnym („znawcy” Freuda najczęściej na tym elemencie libido kończą swoją znajomość”). Mówił Freud wszelako o dwoistości ludzkiej natury, oznaczanej pojęciami Eros i Tanatos (popędy miłości i śmierci). Czynił Freud badania nad totemizmem, analizował stadne i masowe formy życia ludzkiego, że o snach nie wspomnę (panie Januszu - pozdrawiam. Wspólnota?). Skonstruował koncepcję jaźni, rozróżniając sferę podświadomych popędów (ono - id) i strefę surowych nakazów i osądów (nadjaźń - superego). Wbrew temu co twierdzą laicy, genialny Freud nie sprowadził życia człowieka do poziomu egzystencji zwierzęcej. Człowiek jest człowiekiem właśnie dlatego, iż sobie w pewien sposób zaprzecza.

Zajmował się Freud też kulturą. We wspaniałej rozprawie „Kultura jako źródło cierpień” nawiązując do Franciszka z Asyżu, wskazuje Freud, że Eros może przekraczać ciasne granice teraźniejszościowych potrzeb i zaspokojeń seksualnych i kieruje się ku bardzo różnym obiektom - materialnym i duchowym w różnych perspektywach czasu.

Problemem tym, a więc pytaniem: czy możliwa jest cywilizacja bez przymusu, zajmował się później H. Marcuse, ale to już inna bajka...

Twórca psychoanalizy dostrzegał możliwości wiązania się ludzi na zasadach miłości i wspólnoty, niemniej, wspólnotę ludzi postrzegał jako wspólną walkę z wrogiem. Trudno przyjąć ten „kawałek” jego teorii za prawdziwy. Nauka nie musi tego odrzucać. Widzi to nawet felietonista Kuriera!

Puentując! Był bezwzględnie Freud trzecim w historii twórcą, który dostrzegł i UKAZAŁ porażkę człowieka w jego biegu przez wieki. I w jednym się z Kowalem zgadzam bezwzględnie!!! Trzeba dużo czytać. Nie tylko Freuda. Ale jego też. Przede wszystkim!!! Bo warto!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2396. 
Do Wiesia! (Bola TW, Umyślnego i Owidiusza).

Zbuduj tekst inspirujący do czegokolwiek powyżej 10 zdań. Przecież potrafisz! Niech ci wystarczy satysfakcja narcystyczna. Że potrafisz! Nie pozostawaj przy formule: „Tylko Kleina i Maśkiewicz”! Dołącz siebie!

Nie ktoś mnie pytał o przedstawienie swego CV, ale ty właśnie. Nie pamiętam już jako kto! Jak na razie nie odczuwam takiej potrzeby, ani nie widzę takiej konieczności.

Psychologia daje mi moc satysfakcji. Szeroko pojętej. Między innymi też dlatego, że wiem kim jesteś. Mimo występowania na Forum jako trójca. Szkoda, to nie do końca już czeski samochód i tylko w tym znaczeniu postrzegam to słowo. Tak, że nie postrzegam mojej bytności na Forum jako „szkoda czasu i sił”.

Wykorzystuję swą „nietuzinkową wiedzę”, jak z przekąsem zauważyłeś, w sposób dość wszechstronny. Wykorzystuję ją w Kurierze. Wykorzystuję ją też na forum Kuriera, czy chcesz tego, czy nie. I tylko niewielką część „esencji swej duszy trwonię na konwersację z durnymi interlokutorami”. Wykorzystuję ją też w pracy w Pracowni Edukacji i Psychoterapii GESTALT mojej córki, również psychologa, która powstała jako odpowiedź na potrzeby szkoleniowe firm i przedsiębiorstw. Zespół tworzą wyspecjalizowani w zakresie treningu psychologicznego licencjonowani trenerzy, psychologowie, pedagodzy i psychoterapeuci. Pracownia proponuje trzy ścieżki szkoleniowe: 1/ doskonalenie umiejętności społecznych, 2/ rozwój zawodowy, 3/ rozwój osobisty.

Podam ci przykład rozwoju osobistego: - trening kreatywności; - strategie poszukiwania twórczych rozwiązań; - inteligencja emocjonalna; - trening antystresowy; - jak być dobrym rodzicem; - kobiece wędrówki; - pułapki kariery; - skrypty i role życiowe.

Jestem przekonany, że znaleźlibyśmy coś fajnego dla ciebie.

Uwierz mi, że się nie nudzę. Jest po prostu fajnie! I jeszcze ci coś powiem. Ja po prostu siebie lubię (bez zadęcia narcystycznego). Jest to konsekwencja treningu kreatywności, który zaliczyłem. Nie w Pracowni GESTALT jednak. Zaliczyłem go i nadal zaliczam na swej długiej drodze życiowej. Będącej wpadkami i sukcesami, smutkami i radościami, przypływami i odpływami, ekstazą i czarną rozpaczą. Takie jest życie. Jest to dar! Spróbuj siebie polubić. Życie, to naprawdę nie tylko forma istnienia białka...

G.B. Shaw mawiał: „Spędzenie życia na popełnianiu błędów jest nie tylko bardziej zaszczytne, ale i bardziej użyteczne, niż spędzenie życia na nic-nierobieniu”. Czyż nie sądzisz, że życie człowieka ma barwę jego wyobraźni? Życie też obfituje w komedie, wystarczy się rozejrzeć, choćby tutaj na forum.

I jeszcze ci jedno powiem. Życie jest albo śmiałą przygodą, albo niczym. I dlatego poprzednio powiedziałem ci, że dla mnie spokój to śmierć. Jesteś inteligentnym bardzo gościem, więc to wszystko zrozumiesz. Pisz swe życie nie tylko żółcią!

Życzę ci wszystkiego dobrego! Dla ciebie – Andrzej. Dla innych:

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2395. 
Panie Andrzeju Kleina.
Chłopcom z magistratu i okolic biedronki puszczają już nerwy. Gratuluję i pozdrawiam.
 Radek
 Lubawa, Niedziela 23-04-2006

2391. 
[Ocenzurowano]
 [...]
 Niedziela 23-04-2006

2390. 
Sprostać Kleinie.
"Było cymbalistów wielu, ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu". Cymbałów też ci sporo, ale Kleinie nie sprostacie sforo.
 owidiusz
 Niedziela 23-04-2006

2389. 
Znowu mnie ocenzurowano! [...] Co to za forum w którym kasują wszystkie moje wypowiedzi. Radzę panu nie zatrudniać tego chorego pismaka Kleiny, bo to co on wypisuje, zakrawa na [...].
 zibi
 Niedziela 23-04-2006

2388. 
Do 2383. Droga Ziuto, odnoszę wrażenie, że jest odwrotnie. Kto ile ma czasu - widać po ilości i objętości listów. Dla kogo jest wolność słowa na forum - widać po ilości i objętości listów.
 Kazio
 Niedziela 23-04-2006

2387. 
To niskie poświęcić się „pasji zarabiania pieniędzy". Czyli wiecej mieć, niż być. Taka postawa nie wpisuje sie w osobowość naszego rozmówcy z Lubawy, z papierami mgr. psychologii.
 umyślny
 Niedziela 23-04-2006

2386. 
Andrzeju Kleina! Z twoich artykułów można wysnuć jeden wniosek: brakuje panu wiedzy merytorycznej dotyczącej poruszanych przez pana problemów [...].
 życzliwy
 Niedziela 23-04-2006

2385. 
Pani Ziuto [...]. Nikt nie próbuje zamknąć złotych ust Andrzeja Kleiny. Niech sobie pisze i dorabia do emerytury. Mnie np. chodzi tylko o to, aby nie zgrywał powiatowego intelektualisty jednocześnie bełkocąc. Większość ludzi nie rozumnie jego wypowiedzi i niektórzy nawet myślą, że ten człowiek reprezentuje jakiś poziom. A tak nie jest. Nasz złotousty Andrzejek być może dużo czyta, jak sam się chwali, być może są to nawet mądre księgi, ale przez sam fakt czytania bez należytego zrozumienia treści nikt jeszcze nic nie osiągnął. Niech pisze, niech jego gęsie pióro sławi dobre imię gazety, ale mnie przeszkadza gdy ktoś używa języka, którego nie rozumie. Gdy zgrywa intelektualistę, którym nie jest. TYLKO TYLE. I niech pisze do końca świata, ale na swym poziomie, nie wyżej i nie niżej.
 Nowy
 Sobota 22-04-2006

2384. 
Bełkot panie Kleina. Powyżej 5 linijek na forum to już przesada. Nie to żebym czegoś nie rozumiał, ale zanim człowiek dojdzie do tematu, który go interesuje [...], to mu się odechciewa szukać. Gdybym chciał czytać wywody pseudofilozoficzne [...] proponuję stwotrzyć panu Kleinie oddzielny link - prywatne forum, gdzie będzie pan mógł sobie do woli pisać, nawet cały dzień i noc. [...] Więcej nie będę zawracał głowy panu Kleina, bo będzie znowu musiał odpisywać, a przecież szkoda czasu tak "zdolnego" feletonisty na wywody zibiego. PRZEPRASZAM POZOSTAŁYCH FORUMOWICZÓW ZA WIĘCEJ NIŻ 5 LINIJEK.
 zibi
 Sobota 22-04-2006

2383. 
Od kilku tygodni nie poznaję tego forum. Na moje sprytne babskie oko jest tak. Wpadło tu kilka osób - chyba dwie, a może nawet jedna w kilku postaciach - które zawzięcie próbują udowodnić całemu światu, że niejaki Andrzej Kleina, felietonista Kuriera, nie powinien zabierać głosu w żadnym temacie. I jeszcze powołują się na logikę i wolność słowa. A to dobre sobie!!! Wolność słowa dla wszystkich, tylko nie dla Andrzeja Kleiny.
Aż mi się ciśnie następujące pytanie!!! Panie Andrzeju Kleina!!! Kto ma interes, kto tak dużo czasu spędza na tym, żeby zamknąć panu usta??? No kto???
 Ziuta
 Sobota 22-04-2006

2382. 
DO ZIBIEGO I JEGO KUMPLI! (2348, 2326)

Powiada niejaki „Zibi” (kolejne anonimowe wcielenie tej samej osoby) w ocenzurowanym tekście: „Zibi się nie podda, cenzura to przeżytek, a macki NKI nad Kleiną i tak mu nie pomogą”.

Polecam Zibiemu wiersz Broniewskiego: „Zibi się nie podda, Zibi rozumem gardzi, do broni przeto... mózgowo niezwykle twardzi”.

Stwierdził „Przyjaciel Stach” w równie ocenzurowanym tekście iż „jako psycholog miał Pan styczność przez wszystkie lata swego życia [sic!] jedynie z indykami w kurniku o przepraszam w swoim czasie pracował Pan przez pół roku w szkole, ale niestety wylali pana, ponieważ nie potrafił pan ani nauczać, ani wychowywać, ani opiekować się dziećmi”.

Równie dobrze mógł napisać „Przyjaciel Stach”, że wylali mnie za pedofilię, czy niemoralne współżycie seksualne z woźnym, co w tym przypadku podpadałoby dodatkowo pod zarzut gerontofilli.

Stwierdzenie „Przyjaciela S.” jest fałszem naruszającym moje dobre imię. Dlaczego więc o tym mówię sam, skoro „cenzura” tego nie przepuściła? Nie ekshibicjonizm mną powoduje, a nawet masochizm. Po prostu dlatego, ażeby pokazać sposoby walki ze mną. Tekst ten, w swej dalszej części zdecydowanie bardziej plugawy, póki co pominę. Będzie bezwzględnie dowodem w sprawie.

Dwukrotnie pracowałem w szkole. Pierwszy kontakt trwał cały rok szkolny i zrozumiałem wówczas wymowę stwierdzenia, czy wręcz przekleństwa: „Obyś cudze dzieci uczył”. Uciekłem przeto na kolejne studia. Psychologię właśnie! Po jej ukończeniu (do dzisiaj żałuję, że w terminie) podjąłem pracę w szkole podstawowej w Lubawie. Po 3 miesiącach zrezygnowałem. Nikt mnie nie wyrzucał. Po prostu poświęciłem się „pasji zarabiania pieniędzy”. Moim kolegą po fachu był aktualny burmistrz Lubawy Edmund Standara. Skąd posiadło IT informację o rzekomym relegowaniu mnie ze szkoły, bo przecież „Przyjaciel Stach” to IT w rzeczy samej”? Domniemuję, iż od mojego byłego kolegi nauczyciela... I stała się jasność...

W innym swym, ponownie ocenzurowanym tekście, itek, czyli „Przyjaciel Stach”, stwierdził między innymi: „Zapomniał pan psedo-psycholog, że życiowe powodzenie zależy w głównym stopniu od samoświadomości, tj. od kontrolowania własnych emocji, a także od zdolności do empatii i umiejętności zachowań społecznych”.

Szanuję próbę autonomicznego zdefiniowania „powodzenia życiowego” przez itka. Mimo ułomności jego definicji (jest tak pusta, że az boli) i próby obrażenia mnie, jest to w jakiejś mierze obraz jego umysłu. Jaki więc umysł – taka definicja! Definicja ta jest zlepkiem przypadkowych słów, których odniesienia konotacyjne nie mają w tym konkretnym przypadku żadnego logicznego uzasadnienia.

Dla przykładu, empatia to nic innego jak zdolność wczuwania się lub identyfikowania z przeżyciami psychicznymi innych osób. Jak to przełożyć na powodzenie życiowe? Nie jestem w stanie. Nie mam pomysłu. Zaproponuję swoją „definicję” tegoż powodzenia. Pominę samoświadomość, bo nie znajduję dla niej miejsca. Co ma oznaczać „samoświadomość”? Świadomość własnego Ja? Bo na pewno nie jest to kontrolowanie własnych emocji. Powiedziałbym, że przeżywam kosmiczne w tym momencie zmieszanie. Ale już jeden się tutaj czepiał, że fanem „Gwiezdnych Wojen” jestem, więc kosmiczne zmiesznie wycofuję.

Sądzę, iż można zaryzykować stwierdzenie, iż powodzenie życiowe zależy głównie od trzech elementów. Przede wszystkim od czynników wewnętrznych, a więc inteligencji, wiedzy, zdecydowanie bardziej asertywności jak empatii, która raczej zdaje się przeszkadzać w odniesieniu sukcesu, mechanizmów kontroli. I wielu, wielu elementów, że o zdrowiu psychofizycznym nie wspomnę.

Drugim elementem są czynniki zewnętrzne. A więc świat zewnętrzny z jego zagrożeniami, a i też pozytywami. A więc najbliższe otoczenie i umiejętność w nim się odnalezienia (powrót do czynników wewnętrznych).

I trzeci element: szczęście. Nie podejmuję się jego zdefiniowania, bo polegnę pojęciowo i i intelektualnie. Ale szczęście, to „coś” – musi po prostu być. Bez tego ani rusz! Chyba tego rodzaju szczęście miał Niemczycki, kiedy podawał piłki tenisowe na korcie, pracując jako młody człowiek w Stanach. I podawał pewnemu miliarderowi...

I został polskim milionerem! Czyli był i jest inteligentny, kupił zbanrutowane zakłady telewizyjne. Kupił je za pieniądze miliardera. Czyli czynniki wewnętrzne i zewnętrzne znalazły szczęście. Pieniądze miliardera... I później pielęgnował to szczęście, z samym prezydentem Kwaśniewskim się przyjaźniąc.

Czym są „umiejętności zachowań społecznych”? Aż boję się spytać itka. Nie znajduję ich przełożenia na sukces, bo sądzę, iż itek rozumie sukces materialny jako powodzenie życiowe. Tak wynika z jego ocenzurowanej wypowiedzi. I aż się boję powiedzieć, iż doświadczenie uczy, że umiejętność zachowań społecznych, to nic innego jak prawidłowe ocenianie przestrzeni publicznej. Czyli wiedza z kim trzymać. Przede wszystkim!

Piszę ten tekst niezwykle zrelaksowany. Lubie pisać. Uśmiecham się do siebie wewnętrznie. Jestem ciekaw, nie ukrywam, kiedy itek zrozumie, że jesteśmy z różnych „półkul mózgowych”. To ma być „dowcipne”. Wyjaśniam to na wszelki wypadek. Gdyby nie zechciał na to wpaść...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Sobota 22-04-2006

2377. 
[Ocenzurowano. Komercja.]
 Konsultantka [...]
 Sobota 22-04-2006

2372. 
Po raz kolejny Pan Kleina udowadnia, że albo nic nie rozumie, albo nieuważne czyta to co jest napisane.
Oto cytat: „I dziękuję też za wyrozumienie. Że 2x2 rzeczywiście jest 4. Nie wiedziałem jednak, że to błąd logiczny w gazecie”.
Twierdzenie - Tak, jest to błąd LOGICZNY - odnosi się do całego cytatu nie zaś do równania 2x2 = 4, niech Pan jeszcze raz uważnie przeczyta. Najważniejsze jest to, że nie wolno dowolnie fałszować rzeczywistości, dobierać swobodnie dane tak, aby dopasować wynik. Tak trudno to zrozumieć, że trzeba Panu powtarzać DWA RAZY?
 Ania
 Sobota 22-04-2006

2371. 
No to ciekawe Panie Kleina. Dlaczego Pan uważa, że "Zagadka z Murzynami" tyczy się właśnie Pana? Czyżby wszystko kręciło się wokół Pańskiej osoby? Czy może sam Pan zauważył podobieństwo w nonsensownych tłumaczeniach jakich udzielił hipotetyczny redaktor w stosunku do Pana mętnych wypowiedzi? Ja też uważam, że wypowiedzi cechuje podobny poziom, ale to PAN to zauważył, nie kto inny tylko PAN. PO RAZ PIERWSZY PANU GRATULUJĘ.
Dodam jeszcze Panu Kleinie bo znowu czegoś nie zrozumie, ze poza TAOIZMEM są jeszcze inne kierunki klasycznej filozofii, nie tylko chińskiej, ale wyobrazi Pan sobie - także europejskiej, czy tej, w której my się wychowaliśmy. Teraz Pan zagadka chyba nie jest już taka trudna, co?
Panie Kleina [...], zamiast odpowiedzi na pytanie – cytat z Kleiny. Czy prawdziwe jest, a jeśli tak, to dlaczego: „To, co jest jedno, jest jedno. To, co jest niejedno, jest również jedno”. Odpowiadam pytaniem czy prawdziwe jest: "Kto wspina się na palce, nie stoi, Kto dwa kroki chce zrobić jednocześnie, nie idzie?".
 Nowy
 Sobota 22-04-2006

2369. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste.]
 Kicia z Iławy
 Sobota 22-04-2006

2367. 
Do Ani, Synka i Nowego.

Z nóg zwaliły mnie wasze kolejne teksty. O lekkości myśli, o finezjo! Poległem pod ich wpływem. Zrozumiałem wreszcie, gdzie jest moje miejsce w szyku. Finezja tych tekstów wcisnęła mnie w glebę dokumentnie. Rzeczywiście, ja jestem gorszy! Proszę tylko o jedno. O rezygnację z eskalacji swych piorunujących wywodów logicznych. Jestem po prostu bezradny. Te przykłady z „białymi murzynami”, czy „głupim piszącym i 3 trójkami”, to po prostu dla mnie zrozumienie poprzez olśnienie. I dziękuję też za wyrozumienie. Że 2x2 rzeczywiście jest 4. Nie wiedziałem jednak, że to „błąd logiczny w gazecie”. Po prostu nie wiedziałem. Przepraszam! Ileż pracy przede mną – ten tylko się dowie, kto cię stracił. Cholera, znowu błąd, znowu jakieś bzdurne znaczenie nadałem. Przepraszam! Przestaję nadawać!

Chociaż może tym razem inaczej. Tak już na bardziej poważnie. I proszę nie zarzucać mi bełkotu, bo to żaden argument polemiczny, a raczej stan ducha pewien rozmówcy, uzewnętrzniony w takowej wypowiedzi.

Logiczna teoria języka, czyli logika formalna, której fanem jestem od 40 lat, odpowiada na pytanie: Jaka wiedza jest wystarczająca i niezbędna do tego, aby z pełną świadomością można było podjąć czynność zakomunikowania danego faktu, np. „Lubawa leży nad Sandelą”. Otóż jest rzeczą jasną, że na to, by świadomie zakomunikować dany fakt, czy rozpoznać fakt zakomunikowany, trzeba po pierwsze znać reguły składniowe języka, a ponadto trzeba wiedzieć, jakie fakty odpowiadają poszczególnym zdaniom oznajmującym.

Możemy na przykład wiedzieć, że wyrażenie: „Nie mam prawa wypowiadać opinii, na podstawie jednostkowego zdarzenia o autorze listu, że jest głupi” jest zdaniem oznajmującym języka polskiego, nie będącym jego kontrtezą, jednakże wiedza ta nie wystarcza do rozpoznania komunikowanego przez to zdanie faktu, jeżeli obok reguł składniowych języka nie występują reguły odniesienia przedmiotowego poszczególnych wyrażeń języka.

I tutaj widać niestety „klops” w oranżerii magistrackiej, mimo, iż przez cały rok, studenci filologii polskiej z logiką do czynienia mają. Chociaż nie wiem do końca, czy nie przypadkiem z logiką paradoksalną...

Tylko dlatego, że wiele pytań mi zadałeś, mam ja i do ciebie takie nieśmiałe, a nawet dwa. Co sądzisz o formule: „A i nie A wykluczają się nawzajem jako predykaty X”. Czy prawdziwe jest, a jeśli tak, to dlaczego: „To, co jest jedno, jest jedno. To, co jest niejedno, jest również jedno”. Spróbuj chłopcze! Odrzuć kompulsywne myśli o trzech trójkach, białych murzynach, a i o radnych na sesji też. Odrzuć algorytm swego myślenia i jego cechę wyróżniającą: monokonkretność.

Spróbuj wejść na inny poziom kodu orientacji. Spróbuj, chłopcze. Kiedy, za kilka miesięcy będziesz powoził karawanem – bardzo ci się ta nowa umiejętność przydać może.

Pozdrawiam cię Maćku, sądząc, że też na moment zamilkniesz, zważywszy, że duży wywiad mój ze Standarą przed tobą do opracowania... Jeżeli redakcja Kuriera nie otrzyma go na czas, będzie to dowód wprost na to, że zbyt dużo czasu poświęciłeś na internet.

I pamiętaj, że następny wywiad Kurier już dzisiaj zamawia. Wywiad z tobą „synku”. Wszak osobą publiczną też jesteś... Niewielkiego jeszcze formatu samorządowego, ale wszak wszystko przed tobą. Śpiesz się więc chłopcze, bo czasu – jako osobie publicznej – zostało ci niewiele...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Sobota 22-04-2006


Strona [ poprzednia 1 2 3 ... 191 192 193 ... 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 ... 396 397 398 następna ] z 398



106991532



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.